tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

piątek, 5 stycznia 2018

Sztuka negocjacji a BARF


Wszyscy uważają, że jednym z podstawowych atutów BARF'a jest fakt, że jest on tani. O ile suplementy faktycznie możemy sobie wszyscy jakoś wspólnie podliczyć o tyle ceny mięsa mają naprawdę sporą rozbieżność między sobą. Nie wszyscy kupujemy w dużych sieciówkach mięsa, a na targach, jarmarkach czy bazarach ceny potrafią być absurdalne. Ostatnio robiłam mieszankę z kozy, dzienne wyżywienie mojego 9kg kota wynosi dokładnie 3,30zł. Muszę jednak powiedzieć, że z racji, iż nie używam praktycznie żadnych suplementów (taurynę mam z rozbiórki, a węglan wapnia jest śmiesznie tani i mało się go daję) to tutaj nie mam wielkich kosztów. Dodałam też jajka gęsie, które są z mojego własnego chowu, wiec też ciężko mi je policzyć. 

Skąd brać mięsne znajomości i dlaczego warto je mieć? Mieszkam w niewielkim miasteczku, około 34 tys mieszkańców, w tzw. stolica Podhala. Jest to rejon, który słynie z baraniny, ale wbrew pozorom nie kupicie jej w masarniach czy sklepach. Możecie znaleźć jagnięcinę, której ceny wahają się od 27-64zł/kg. Chociaż barany poza centrum miasta przechodzą nam przez drogę i w niektórych restauracjach można ich skosztować nie są tak łatwo dostępne. Mojego ulubionego dostawce znalazłam przy pomocy internetu, najpierw musiałam się zorientować w jakiej cenie przeważnie chodzi takie mięso. Dowiedziałam się, iż baranina nie jest najsmaczniejsza i przeważnie można ją kupić za 10zł/kg, ale niedoświadczonym osobom wciskają po 16zł/kg, a nawet więcej. U mnie jest portal o nazwie podhale24. Tam można znaleźć masę ogłoszeń, od darmowego gruzu po wersalkę z Paryża. Ja po prostu dałam swoje "poszukuję baraniny/koźliny/wołowiny, itp... w rozsądnej cenie", dodałam, że oczywiście najlepiej z dostawą do domu. Co ciekawe, telefonów nie brakowało i tak utworzyłam kontakty z osobami, które poza samym mięsem dostarczą mi też mózgi, śledziony, przełyki, nerki i wszystko czego dusza pragnie, a do tego z uśmiechem na ustach wręczą mi słoik z krwią. Dla osób, które nie mają takich możliwości polecę portal olx. Tam również można znaleźć rozmaite cuda, najczęściej wchodzę w "ryneczek", albo w "giełda zwierząt" i piszę do osób, które chcą sprzedać np. żywe zwierzęta z pytaniem czy jest możliwość ubicia. Wtedy o wiele łatwiej dogadać się w kwestii ceny, z racji, że sama potrafię patroszyć czy skubać to często zwierzak, którego kupuję jest tylko o 10zł droższy od żywego. Zamiast zapłacić od 150-200zł za gęś ja zapłacę 90zł. Kiedy już utworzy się przyjaźń powiedzmy z takim Panem Bogdanem to można liczyć nie tylko na tańsze mięso z czasem, ale także na gratisy i rabaty! Przy większych zamówieniach zawsze można coś ugrać z ceną, a do tego jak Pan Bogdan ubije więcej zwierzaków to zawsze przywiezie darmowe podroby albo jakiś kawałek mięsa! Czy w supermarkecie ktoś się tak zatroszczy o klienta? A trzeba przyznać, że klient od BARF'a to dobry klient! 

Kolejnymi plusami, które dla mnie przeważają nad ceną jest zdrowie i brak suplementów. Dzięki karmieniu zwierzakami, które korzystały ze słońca i trawy mój kot dostaje o wiele bardziej wartościowy posiłek, przede wszystkim bogaty w kwasy omega 3, ale i o zdecydowanie większej ilości witamin z grupy B, A, D, a nawet E. Poza tym, nie wspieramy masowego mordu i przemysłu hodowlanego, gdzie zwierzęta naprawdę mają marny żywot. Nie ma czegoś takiego jak śmierć humanitarna, jednak jak już kupować mięso to na pewno lepiej z miejsc gdzie, zwierzaki mogły chociaż chwile cieszyć się życiem bezstresowo. I to co mój kot uwielbia najbardziej, dzięki temu, że każdy jego posiłek jest bogaty w rozmaitego rodzaju organy, różnego rodzaju tłuszcze i mięśnie mogę sobie odpuścić suplementy (poza tauryną, suplementem wapnia, bo nie używam kości i dodaję też zawsze jakieś kwasy omega 3). Mój Haru szczerze nienawidził alg, hemoglobiny, soli, tranu i tej całej reszty, nie wyobrażałam sobie, żebym całe jego życie walczyła z nim o jedzenie. Świeża krew to prawdziwy przysmak w porównaniu z suszoną, a kompozycja podrobów pozwala odpuścić sobie tran czy drożdże. Już szósty rok idzie jak BARF'uję w ten sposób, a badania krwi robię kontrolne co pół roku, jak do tej pory nie mam żadnych zastrzeżeń i widzę, że ta metoda naprawdę się sprawdza. 

Ot tak skromnie na rozpoczęcie roku, może trochę się rozgrzeję i wreszcie zabiorę za konkretniejsze pisanie...