tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

Odeszli


Borys był moim pierwszym maine coonem. Urodził się 22 listopada 2007r, a odszedł 10 kwietnia 2011r. Był to naprawdę duży cios, Borys był bardzo specyficznym kotem, był dla mnie wsparciem po niezbyt miłym epizodzie mojego życia. Myślę, że to on nauczył mnie odpowiedzialności, zawsze miałam dużo kotów, ale zwykle chodziły swoimi ścieżkami, a przy Borysie zawsze miałam coś do roboty, miałam zaledwie 12 lat, kiedy odszedł 16, ale dalej mam wrażenie, że coś przeoczyłam. Mam do siebie pretensje, że jednak nie miałam wtedy tej wiedzy którą mam teraz, może za mało spraw kontrolowałam? Na pewno się tego już nie dowiem.


Mam nadzieję, że wybaczył mi moje błędy wychowawcze i moją nieuwagę wtedy, gdy możliwe, że trzeba było coś zrobić. Jego śmierć przewróciła moje życie, nigdy nie mogłam sobie wyobrazić dnia w którym będę musiała go pożegnać, ale nie sądziłam, że ten dzień nadejdzie tak szybko. Przez tą nagłą śmierć, teraz maniakalnie zajmuję się Haru, przykro mi, że nie mogłam ochronić Borysa przed tym nagłym odejściem. Bardzo go kochałam i nigdy żaden kot nie zastąpi mi go, ale mimo to jestem pewna iż był szczęśliwy.

Śpij i odpoczywaj...na pewno kiedyś się spotkamy :).





 

Yuki, a dokładnie White Lion Medium Color*PL urodził się 29 marca 2011 roku, ale nie umarł on... żyje dalej tylko, że w innym miejscu. Niejednokrotnie pisałam na blogu o problemach związanych z Yukim. Tak naprawdę jak tylko skończył 6 miesięcy to nie widział świata poza jedzeniem, później zaczął łagodnie mówiąc prześladować inne moje koty. Chociaż apetyt Yukiego można było jeszcze zaakceptować to fakt, że pastwił się ponad rok nad innymi moimi kotami nie był do przyjęcia. Próbowałam wielu sposobów, szukałam behawiorystów, pomocy, konsultowałam się z hodowcą. Ale tak naprawdę Yuki już od małego był dominatorem i pragnął samotnego życia. Zamieszkał w Kołobrzegu u przesympatycznej rodziny! Jego nowa właścicielka jechała po niego całą noc. Nie było łatwo ani mi ani nikomu w domu rozstac się z nim, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Teraz jest jedynym kotem w domu, który będzie karmiony świeżym dorszem! :) Będziemy utrzymywać kontakt, więc jakieś informacje o Yukim dalej bedą się przewijać przez blog.


O tym kim był Kumulec i jak długo ze mną był można przeczytać tutaj