tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BARF dla kota. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą BARF dla kota. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 stycznia 2018

Sztuka negocjacji a BARF


Wszyscy uważają, że jednym z podstawowych atutów BARF'a jest fakt, że jest on tani. O ile suplementy faktycznie możemy sobie wszyscy jakoś wspólnie podliczyć o tyle ceny mięsa mają naprawdę sporą rozbieżność między sobą. Nie wszyscy kupujemy w dużych sieciówkach mięsa, a na targach, jarmarkach czy bazarach ceny potrafią być absurdalne. Ostatnio robiłam mieszankę z kozy, dzienne wyżywienie mojego 9kg kota wynosi dokładnie 3,30zł. Muszę jednak powiedzieć, że z racji, iż nie używam praktycznie żadnych suplementów (taurynę mam z rozbiórki, a węglan wapnia jest śmiesznie tani i mało się go daję) to tutaj nie mam wielkich kosztów. Dodałam też jajka gęsie, które są z mojego własnego chowu, wiec też ciężko mi je policzyć. 

Skąd brać mięsne znajomości i dlaczego warto je mieć? Mieszkam w niewielkim miasteczku, około 34 tys mieszkańców, w tzw. stolica Podhala. Jest to rejon, który słynie z baraniny, ale wbrew pozorom nie kupicie jej w masarniach czy sklepach. Możecie znaleźć jagnięcinę, której ceny wahają się od 27-64zł/kg. Chociaż barany poza centrum miasta przechodzą nam przez drogę i w niektórych restauracjach można ich skosztować nie są tak łatwo dostępne. Mojego ulubionego dostawce znalazłam przy pomocy internetu, najpierw musiałam się zorientować w jakiej cenie przeważnie chodzi takie mięso. Dowiedziałam się, iż baranina nie jest najsmaczniejsza i przeważnie można ją kupić za 10zł/kg, ale niedoświadczonym osobom wciskają po 16zł/kg, a nawet więcej. U mnie jest portal o nazwie podhale24. Tam można znaleźć masę ogłoszeń, od darmowego gruzu po wersalkę z Paryża. Ja po prostu dałam swoje "poszukuję baraniny/koźliny/wołowiny, itp... w rozsądnej cenie", dodałam, że oczywiście najlepiej z dostawą do domu. Co ciekawe, telefonów nie brakowało i tak utworzyłam kontakty z osobami, które poza samym mięsem dostarczą mi też mózgi, śledziony, przełyki, nerki i wszystko czego dusza pragnie, a do tego z uśmiechem na ustach wręczą mi słoik z krwią. Dla osób, które nie mają takich możliwości polecę portal olx. Tam również można znaleźć rozmaite cuda, najczęściej wchodzę w "ryneczek", albo w "giełda zwierząt" i piszę do osób, które chcą sprzedać np. żywe zwierzęta z pytaniem czy jest możliwość ubicia. Wtedy o wiele łatwiej dogadać się w kwestii ceny, z racji, że sama potrafię patroszyć czy skubać to często zwierzak, którego kupuję jest tylko o 10zł droższy od żywego. Zamiast zapłacić od 150-200zł za gęś ja zapłacę 90zł. Kiedy już utworzy się przyjaźń powiedzmy z takim Panem Bogdanem to można liczyć nie tylko na tańsze mięso z czasem, ale także na gratisy i rabaty! Przy większych zamówieniach zawsze można coś ugrać z ceną, a do tego jak Pan Bogdan ubije więcej zwierzaków to zawsze przywiezie darmowe podroby albo jakiś kawałek mięsa! Czy w supermarkecie ktoś się tak zatroszczy o klienta? A trzeba przyznać, że klient od BARF'a to dobry klient! 

Kolejnymi plusami, które dla mnie przeważają nad ceną jest zdrowie i brak suplementów. Dzięki karmieniu zwierzakami, które korzystały ze słońca i trawy mój kot dostaje o wiele bardziej wartościowy posiłek, przede wszystkim bogaty w kwasy omega 3, ale i o zdecydowanie większej ilości witamin z grupy B, A, D, a nawet E. Poza tym, nie wspieramy masowego mordu i przemysłu hodowlanego, gdzie zwierzęta naprawdę mają marny żywot. Nie ma czegoś takiego jak śmierć humanitarna, jednak jak już kupować mięso to na pewno lepiej z miejsc gdzie, zwierzaki mogły chociaż chwile cieszyć się życiem bezstresowo. I to co mój kot uwielbia najbardziej, dzięki temu, że każdy jego posiłek jest bogaty w rozmaitego rodzaju organy, różnego rodzaju tłuszcze i mięśnie mogę sobie odpuścić suplementy (poza tauryną, suplementem wapnia, bo nie używam kości i dodaję też zawsze jakieś kwasy omega 3). Mój Haru szczerze nienawidził alg, hemoglobiny, soli, tranu i tej całej reszty, nie wyobrażałam sobie, żebym całe jego życie walczyła z nim o jedzenie. Świeża krew to prawdziwy przysmak w porównaniu z suszoną, a kompozycja podrobów pozwala odpuścić sobie tran czy drożdże. Już szósty rok idzie jak BARF'uję w ten sposób, a badania krwi robię kontrolne co pół roku, jak do tej pory nie mam żadnych zastrzeżeń i widzę, że ta metoda naprawdę się sprawdza. 

Ot tak skromnie na rozpoczęcie roku, może trochę się rozgrzeję i wreszcie zabiorę za konkretniejsze pisanie...

piątek, 1 lipca 2016

Pseudobarf i tym podobne

Era fejsika nastała już jakiś czas temu, fora umarły śmiercią naturalną, a grupy na facebook'u kwitną i stają się coraz popularniejszym miejscem do dyskusji. Śmiało mogę powiedzieć, że rok 2016 to rok BARF'a! Powstało sporo nowych firm, które albo sprzedają gotowe pakiety, albo rozprowadzają suplementy, a nawet je produkują! Dzisiaj czy to w psim, czy kocim środowisku wypada rozmawiać o tej diecie, wypada ją znać, a nawet wypróbować. Naturalną sprawą staje się fakt, że skoro tyle ludzi angażuje się w ideologię BARF'a to tym samym powstaje dużo różnych ścieżek jego sposobu tworzenia. Znajdziemy więc masę "guru", którzy powiedzą nam jak nasz kot powinien jeść, jak powinna wyglądać mieszanka, a nawet jak wygląda mięso w twojej kuchni, którego jeszcze nie widzieli. 

Często dostaję prośby wyrażające chęć posiadania przepisów moich mieszanek, bądź zapytania o ułożenie diety dla konkretnego osobnika. Właściwie nigdy nie robię czegoś takiego, chętnie wszystko objaśnię, nawet pokażę, ale raczej nie zdecyduję się układać komukolwiek całej diety. Dlaczego? Bo nigdy nie będzie tak, że ta druga osoba będzie miała dokładnie te same suplementy, dokładnie te same gatunki mięs, dokładnie to samo źródło mięsa co ja, a nawet jeżeli to wciąż będzie mieć ten ktoś mięso z innego osobnika. Ale w czym tkwi problem? Większość z was, z całą pewnością korzysta z kalkulatora stworzonego przez forum BARFny świat. Tam wszystko jest czarno na białym, masz królika to już wiesz, że jest to chude mięso, kupujesz kaczkę to na bank sam ociekający tłuszcz, teraz łączysz razem i voila! Gdyby tylko świat był taki prosty... Oczywiście, nie ośmielę się początkującemu powiedzieć, żeby sam oceniał mięso. Każdy z nas musiał się tego nauczyć, zobaczyć konkretną ilość mięsa i podrobów, i dopiero po takim czasie można zrozumieć czym tak naprawdę jest BARF. 

(perliczka)

Bez problemu znajdziecie masę przepisów, podpowiedzi, a nawet ludzi, którzy pokażą wam jak powinniście karmić kota. Są zwolennicy tzw. whole prey, czyli całe tusze, a zero suplementów, a są osoby, dla których suplementy to rzecz święta. Od czego to zależy? W dużej mierze od naszej kreatywności, miejsca zamieszkania i miejsca na zamrażarkę oraz nie oszukujmy się, ale od portfela również. To czy będziesz karmić mieszanką z 10 suplementami, czy też ograniczysz się do minimum jest zależne od tego jakie mięso zdobędziesz. Nie możemy porównywać mięsa od chłopa ze wsi, eko mięsa w sklepie dla bogaczy, mięsa z supermarketu i na końcu mięsa od pani Zosi z okolicznej masarni. Czym one się różnią? Ilością tłuszczu, jego jakością, kwasami nienasyconymi i nasyconymi, ilością mikro i marko elementów. Skoro już wspominałam o króliku i kaczce to pójdę ich tropem, królik w sklepie jest zwykle biały, właściwie ciężko odróżnić go od kurczaka, tłuszczu tam nie znajdziecie nawet odrobinę. Natomiast królik, który wcinał trawę, siano i marchewkę wygląda już nieco inaczej. Najczęściej jego mięso miejscami jest czerwone, jest konkretnie obrośnięte tłuszczykiem, a o wielkości już nie wspomnę. Jeśli chodzi o kaczkę to różnica jest przede wszystkim w kolorze skóry, taka wiejska kaczucha ma bardzo żółtą i twardawą skórę, natomiast ta sztucznie karmiona jest biała. To jednak o czymś świadczy, to wszystko w jakiś sposób tłumaczy po co dodajemy suplementy do mięsa. Mam wrażenie, że niektórzy już dawno zapomnieli jaki był powód. Dodajemy je ponieważ zwierzęta sztucznie hodowane, najczęściej źle karmione (polecam książkę Czarna Księga Karmy dla Zwierząt) są bardzo wybrakowane, a dodatkowo nie mamy dostępu do wielu podrobów. 

Dlaczego stosujemy olej z łososia? Odpowiecie na to pytanie z dumą - żeby sierść była lepsza! Tak, macie rację! Ale co zastępuje olej z łososia? Jest zamiennikiem mózgów i tłuszczy zwierząt, które widziały słońce. Czemu dodajemy hemoglobinę? Bo nie mamy śledzion i świeżej krwi. Dlaczego trzymamy się tych wszystkich wytycznych, np. 25% to mają być podroby? Czemu by nie zrobić mieszanki 50/50 serce i mięsień? Przecież serce niewiele się różni! Cały czas w BARF'ie dąży się do tego, żeby odwzorować całą ofiarę, cała ofiara jaka duża by nie była ma jedno serce. Mam więc wrażenie, że osoby, które uczą jak komponować mieszanki po prostu o tym zapomniały. I chociaż nie mam nic przeciwko suplementom to byłoby dobrze gdyby zaczęto je używać mając świadomość do czego one są. W końcu nie chodzi o to, żeby powielać przez x lat czyjeś przepisy, ale żeby zacząć tworzyć własne! Wiedzieć kiedy i co można dodać, a przede wszystkim w jakim celu! Dlaczego do tej mieszanki dodaję witaminę E? Dlaczego do tej nie dołożę alg? A dlaczego tym razem mogę sobie darować ten znienawidzony przez koty olej z łososia?

A jajka i warzywa? Jajka to oczywiście niezastąpiony element diety BARF, ponieważ ja dodaję je do mieszanki, a nie podaję osobno to używam tylko żółtek. Jajo to prawdziwa bomba witaminowa, o czym już kiedyś pisałam. Jeśli chodzi o warzywa to sprawa jest dość sporna, ja używam babki płesznik, bez niej Haru ma zwyczajnie zatwardzenie. Warzywa to rzeczywiście niewielki dodatek, nie powinien przekraczać 5% całości mieszanki. Co z liczeniem białka, tłuszczu, fosforu, czy chociażby wapnia? Ja to wszystko liczę, bo mam chorego kota, ale dla zdrowego nie popadałabym w paranoję. Jeżeli zje mieszankę raz bardziej tłustą, a innym razem mniej to nic się nie dzieje, najważniejsza jest po prostu różnorodność. Najgorsza będzie monodieta! Już trzy gatunki mięsa wystarczą, aby karmić BARF'em. Teraz już nikt tak nie trzyma się stereotypów odnośnie wieprzowiny, więc każdy w masarni znajdzie kurczaka, wołowinę i wieprzowinę. Odnośnie wieprza, jego nie bierzemy od chłopa! Chyba, że ten konkretny prosiaczek będzie miał wykonane badania dotyczące wścieklizny.

(od lewej górnej strony - mózg, płuca i nerki, dół - wątroba, serce i ozór) 

Ja już jakiś czas temu postanowiłam iść bardziej w stronę whole prey - gdyby nie fakt, że Haru ma chore nerki poszłabym o krok dalej. Ja kupuję całą tuszkę konkretnego zwierzaka, zdjęcia macie tutaj kozy, więc niech ona będzie przykładem. Kupuję całą kózkę, a to jest jakieś 10kg - kiedy wykroję z niej mięso mam zwykle około 6,5kg. Do tego dokładam jedno malutkie serce - 100g, dwie nerki o podobnej wadze, malutką śledzionę - 60g, niewielki mózg - 80g, ozór - 120g, ja dodaję troszkę płuc, ale reszty raczej się pozbywam, u Haru chodzi jednak o zredukowanie ilości fosforu. Zwykle daję całą wątrobę, chyba że akurat mam Easy BARF, wtedy daję połowę. Nie używam żołądków/żwaczy ssaków, bo mój kot zwyczajnie by tego nie zjadł, zbyt duży smród. Darowałam sobie także jelita, dwunastnicę i rzadko też dodaję trzustkę. Zwykle mam też słoik krwi (nie dodaję nigdy dużo, zwykle robię to na oko), jeżeli zwierze jest młode to nie pogardzę i grasicą. Wierzcie mi, te podroby się gubią w tej ilości mięsa. Ja rudzielcowi robię badania krwi co pół roku, chociaż kreatynina czasami się zmienia, tak jonogram zawsze jest idealny. Jaki z tego wniosek? Niczego nie jest ani za dużo, ani za mało! Oczywiście, skoro mam dostęp do takich podrobów to oznacza, że karmię tylko i wyłącznie mięsem od tzw. chłopa. Wiem, że nie każdy ma do takiego dostęp, ale wierzcie mi, to wcale nie jest tak trudne jak mogłoby się wydawać. Najtrudniej na początku znaleźć dobre kontakty, ale potem to już idzie z górki! Jeszcze jak masz się z kim podzielić krową, jeleniem czy strusiem to dopiero jest prawdziwa radość, niech rządzą BARF'ne przyjaźnie! :)


Przy okazji polecę jedną ze stron, gdzie można dość dużo dowiedzieć się o mięsie, a do tego są fotki. Gdyby nie fakt, że mam fretkę też bym o niej nie wiedziała, a jest solidna! Zapraszam tutaj.

wtorek, 10 maja 2016

Jajko!

BARF to nie tylko mięso i suplementy, ale także jaja! Dla drapieżnika jajko to niemały kąsek, który nie jest łatwy do zdobycia. Wiemy jednak, że większość kotów zwyczajnie nie lubi tego przysmaku, dlatego też dodajemy żółtka do mieszanki mięsnej. Mamy dość duży wybór jeśli chodzi o jaja, mogą być one nawet pawie jeżeli mamy dostęp, zawsze jednak pamiętamy o tym, że podajemy je surowe.



Temat jaj jest dzisiaj bardzo kontrowersyjny, mają one swoich zwolenników i przeciwników. Jedni uważają je za dar natury, a inni za źródło złego cholesterolu, a do tego ta wstrętna salmonella! Jeśli chodzi o salmonellę to każdy kto ma podstawową wiedze na temat układu pokarmowego drapieżnika zdaje sobie sprawę, że nie na możliwości, aby się ona jakkolwiek rozwinęła. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że żółtka są bogatym źródłem biotyny, która rewelacyjnie wpływa na sierść. Problemem jednak jest to, że poza cudowną biotyną i wieloma innymi cudownymi witaminami mamy też dużą dawkę fosforu. Dla nerkowców radzi się aby jednak jedno żółtko było na 1kg mięsa, albo po prostu jedno w tygodniu. Dużo o jajku można przeczytać tutaj, nie ma sensu abym to jeszcze przepisywała bądź kopiowała. 

Najważniejszym dylematem jednak jest - całe czy tylko żółtko? Dla kociarza, który podaje jajka tylko do mieszanki mogę powiedzieć zdecydowanie, że podajemy tylko żółtko. Sprawa się jednak komplikuje kiedy jajko pojawia się jako odrębny posiłek. Jak wiemy białko zawiera awidyne, przez nią tracimy tak ważną biotynę, czyli nie ma tego pożądanego efektu poprawienia jakości skóry i sierści. Zbełtane jajko powoduje, że awidyna zawiąże biotynę, staje się ona wtedy nieprzyswajalna, sytuacja jednak zmienia się kiedy podajemy całe i nieruszone jajko do miski. Wtedy kot może spokojnie wylizać żółtko, a potem białko. W żołądku awidyna będzie już nieczynna, chociaż żółtko i białko zostanę zjedzone w jednym posiłku to cenna biotyna pozostaje. 

Kiedy już wiemy jak podaje się jajko to pora zdecydować z jakiego ptaka ono ma być! Jeżeli nie macie alergika to wszystko jest fajnie. Po prostu podajecie jajka kurze, dostęp do eko jaj dzisiaj nie jest trudny, a do tego cena dość przystępna, bo od 0,70gr do 1zł. Problem pojawia się gdy nasz kot kurzego jajca jeść nie może, co teraz? Ja ponieważ mam bzika na punkcie ekologicznego mięsiwa to i takie jajka też staram się szukać. Najlepszym portalem gdzie można znaleźć rozmaite produkty do BARFa to olx. Dzisiaj bez trudu można dobrze jajko zapakować i wysłać na drugi koniec Polski, a do tego też nie zawsze w wygórowanej cenie. Jaja perlicze to zwykle 1,5-2zł, gęsie 3-5zł, kacze 2-3zł,  a zwykle przepiórcze 0,20-0,35zł. O różnych gatunkach jaj można sobie poczytać również tutaj. 


Jeśli chodzi o smak to mówiąc szczerze, nie mam pojęcia! Jadłam tylko kurze i chyba przy tym pozostanę, mój Haru w ogóle jajek nie lubi, ale na całe szczęście w mieszance nie przeszkadzają mu w ogóle. Pierwsze spostrzeżenia to kolor białka, tylko kurze i przepiórcze ma je żółtawe. Gęsie i kacze mają bardzo ciężkie to białko, a do tego jest autentycznie przeźroczyste. Jeśli chodzi o zawartość i różnice z jajem kurzym to jaja przepiórcze są bardziej bogate w miedź, żelazo i beta karoten. Liczy się zwykle 3 przepiórcze to jak jedno kurze. Gęsie są zdecydowanie większe, kacze powiedziałabym, że bardzo podobne, mają one bardzo tłuste żółtko i o wiele cięższe. Ostatnio kiedy robiłam mieszankę to wrzuciłam do 4kg mięsa jedno żółtko gęsie i jedno kacze. Mieszanka nabrała zdecydowanie bardziej żółtego koloru niż zwykle, chociaż i tak dałam mniej jaj niż powinnam.

Ostatnio też firma Pokusa wypuściła na rynek żółtko w proszku (?). Więcej można przeczytać tutaj, początkowo byłam trochę w szoku, bo czemu mam podawać proszek skoro każdy bez problemu kupi świeże jajo? Później doczytywałam, że zwłaszcza dla psów na treningach jest to niesamowita dawka witamin, a zdecydowanie łatwiej coś takiego przechowywać niż surowe jajo. Czy kotu bym to poleciła? Może jest to jakaś apetyczna forma pasty/proszku, ale skoro to tylko żółtko to pewnie nie będzie się niczym różnić w smaku od świeżego. Chyba, że chodzi o okres ważności? 

Podsumowując możemy stwierdzić, że nieodłącznym elementem każdego barfującego kota powinno być jajko. To jakie ono będzie dużo zależy od naszej fantazji i budżetu...Ostatnio natknęłam się na jaja bażancie, jednak cena na tyle zraniłaby mój portfel, że musiałam się pożegnać z tym pomysłem. Chociaż gdy byłam dzieckiem w moim domu były i kaczki, i perliczki czy indyki to jakoś nie zwracałam nigdy uwagi jak ich jajka wyglądają. Dzisiaj muszę sporo nadrobić, bo przy kocie alergiku ciągle trzeba szukać alternatyw. Jaja (poza kurzymi) niestety są sezonową sprawą....

wtorek, 26 kwietnia 2016

Easy B.a.r.F


Znajduję się w tej garstce BARFerów, którzy korzystają z tego magicznego proszku jakim jest easy B.a.r.F. Dlaczego? Powodów właściwie jest kilka, wymienię jednak dwa podstawowe,  pierwszy to nietolerancja na algi przez Haru, a drugi to taki, że zwyczajnie jest bardziej akceptowany niż wszystkie naturalne suplementy. Właściwie mój Haru nie toleruje wielu typowych do BARFa supli i niestety do dnia dzisiejszego toczyłabym z nim walki o jedzenie, podczas gdy postanowiłam pójść nieco na kompromis. 

Może przedstawię tutaj analizę i skład:

Skład: Pektyny, witaminy i minerały.

Analiza: Białko 5,2%; Tłuszcz 0,6%; Włókno 0,2%; Popiół 38,5%
Dodatki na kg: Witamina A 303000 IU, witamina D3 30300 IU, witamina E / DL-alfa-tokoferolu 6780 mg, witamina B1: 465 mg, witamina B2: 364 mg, witamina B6: 320 mg, witamina B12: 3030 μg, Biotyna: 12000 μg, kwas foliowy 84 mg, niacyna 3260mg, kwas pantotenowy 900mg, magnez z tlenku magnezu 10g, sód z chlorku sodu 128,01g, żelazo z siarczanu żelaza 3g, jod z jodanu wapnia 56mg, miedź z siarczanu miedzi 200mg, mangan z tlenku manganu 280mg, cynku z siarczanu cynku 1160mg.

Jak wygląda przygotowanie posiłku z easy barfem? Odmierzamy 10g na 1kg mięsa, do tego dodajemy jakiś suplement wapnia np. skorupki z jaj, cytrynian wapnia, węglan wapnia, albo stosujemy kości. Oczywiście musimy dołożyć też taurynę, olej z łososia i jak nasz kot ma problemy z nerkami to możemy już sobie darować sól. Patrząc na skład możemy powiedzieć, że ten suplement jest w wielu miejscach dość naturalny. Dla mnie plusem jest to, że do tego preparatu możemy dodawać inne suplementy, ja często dorzucę jeszcze drożdże, spirulinę, czasami kapsułkę z witaminą E, mogę dodać rybę bądź tran/płatki z dorsza. Ponieważ mój BARF wygląda nieco inaczej to nie zawsze stosuję kompletny zestaw. W diecie Haru znajdują się rozmaite podroby jak mózg, śledziona, nerki, trzustka, a do tego podlewam to wszystko świeżą krwią. Patrząc na skład możemy sobie darować już jajka, ja mimo wszystko dodaję żółtka. 

W Polsce mamy dostępne opakowania 25g, 50g, 100g i 250g. Ja jednak zamawiam bezpośrednio u producenta i kupuję 500g. Nie ukrywam, że zdecydowanie bardziej się to opłaca, zwłaszcza, że wykorzystam takie opakowanie nim upłynie data ważności. W Lilly's Bar już od 75 euro jest wysyłka do Polski za darmo, a do tego mają naprawdę obszerny asortyment i można załapać się na coś co u nas jest trudne do kupienia.  

Proszek bardzo wchłania wodę, dlatego ja po rozmrożeniu jeszcze dodatkowo dodaję wodę i mieszam, bo robi się z niego taka kluska jeżeli nie ma jej wystarczająco dużo. Pachnie słodkawo, ale dla kotów raczej jest neutralny w smaku. 

Dlaczego notka o gotowym preparacie, który zwykle jest piętnowany przez większość karmiących surowizną? Wiem jak trudno jest przestawić kota na mięsiwo, zwłaszcza kiedy przez pierwsze lata był na suchej karmie. Naturalne suplementy mają to do siebie, że mają wyrazisty smak i zapach, a do tego trzeba ich dodać naprawdę dużo do mieszanki. Mój Haru jest kotem chorym (PNN + HCM), mimo iż używam easy barf to nie mam problemu z tym, aby dopasować mieszankę pod jego potrzeby i wyniki krwi.  Poza tym, wiele osób się poddaje, bo koty nie chcą hemoglobiny, alg, tranu, itp. Podczas gdy można spróbować z czymś takim, na pewno to dużo lepsze i pewniejsze niż TCPremix i Felini Complete.