tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

sobota, 25 sierpnia 2018

Dokocenie - jak to zrobiłam?



Chyba to właśnie wśród kociarzy jest największy problem z braniem kolejnych osobników tego samego gatunku. W internecie jest masa poradników jak zapoznać rezydenta z nowym kotem, w zależności od wieku, charakteru, itp. Ja postanowiłam pozbierać dużo różnych rzeczy, pewne sprawy przetestować, ale i zastosować to czego normalnie nie znajdziecie, a może się przydać. 

Bałam się niesamowicie, że mój 8-letni już Haru nie zaakceptuje kolejnego kota, ba, wcześniej z każdym były problemy, a mnie znowu odbiło i spróbowałam raz jeszcze. Tym razem postanowiłam zachować się rozsądniej i zrobić to wszystko jednak nieco inaczej, spokojniej przede wszystkim! Już przed pojawieniem się Akiry uzmysłowiłam sobie, że potrzebuje wykorzystać jeszcze jeden pokój, który będę mogła całkiem dostosować pod koty. Z racji, że nie mieszkam sama nie było to takie łatwe, uznałam, że pokój gościnny przerobie na koci plac zabaw. Zaczęłam powoli gromadzić, nowe legowisko nieskażone jeszcze zapachem, jakieś tory do zabawy, kuwety kolejne, fontannę, drapak oczywiście się znalazł, a raczej drzewko. Do dzisiaj nie jest ten pokój jeszcze taki jakbym chciała, a jeszcze i tak parę gadżetów planuję dokupić i poustawiać. Ktoś sobie pomyśli, zwariowała! U kotów jednak jest ważne, aby każdy z nich miał swoje własne miejsce gdzie może przebywać bez tego drugiego, a czasami w całkowitej samotności. Chciałam mieć pewność, że jeden i drugi będzie miał wybór, reszta pokoi oczywiście też jest otwarta, ale nie jest idealnie dostosowana pod koty. Kolejną ważną sprawą jest jedzenie. O ile przysmaki zawsze daję im razem to główne posiłki jadają w innych pomieszczeniach. Nie chciałam, żeby wystąpiła kiedyś niezdrowa rywalizacja o pokarm, dużo osób karmi koty obok siebie, według mnie często rodzi to zupełnie niepotrzebny stres. Nie wszystkie koty darzą się sympatia, ja uznałam, że wolę zapobiegać. Jeśli chodzi o rzeczy, które zrobiłam przed przyjazdem Akiry to jeszcze zakup dużej ilości tuńczyka, to była moja tajna broń. 

Ok, maluch przyjeżdża i od razu idzie do drugiego pokoju, niegdyś gościnnego. Przebywa tam trzy dni, a następnie robię tzw. wymianę zapachów w postaci legowisk i chusteczek, którymi ocierałam pyszczki obu panów. Haru zaraz po powąchaniu dostał nagrodę w formie tuńczyka czy liofilizowanego mięcha. Akira nie wykazywał większego zainteresowania, jak to dzieciak miał inne priorytety. Kiedy już po kolejnych dniach nie widziałam reakcji ze strony rudzielca na zapach zaczęła się wymiana pomieszczeń. Haru szedł do pokoju Akiry, a znowu dzieciak szalał po domu. Oboje mogli poznać swoje zapachy jeszcze lepiej, a do tego Akira nie tracił czasu i zapoznawał się już z rozkładem kuwet, innych drapaków, pomieszczeń, itp. Dobrze, nie ma już problemu z zapachem czas na kolejny etap! Ja pominęłam już karmienie przy drzwiach niewidzących się kotów, bo Haru doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest drugi kota, a znowu ten mój srebrny gałgan w ogóle nie wykazywał zainteresowania jedzeniem, zabawka na pierwszym miejscu! Wypożyczyłam sobie kennel dla psa i tam wpakowałam Akirę, żeby przez uchylone drzwi nie mógł wystawiać łap, które dodatkowo drażniłyby mego pana. I tak Akira w klatce, a Haru przy uchylonych drzwiach poznawał swojego nowego kumpla. Od razu zaznaczę, że za każdym razem jak Haru widział Akire dostawał tuńczyka w misce. Ani razu nie odmówił spożycia swego ulubionego posiłku mimo widoku obcego kota! Muszę dodać, że raptem tylko dwa razy na niego syknął! Jednak proces ten powtarzałam każdego dnia aż do momentu, że Akira bez klatki mógł faktycznie wyciągnąć łapę przez uchylone drzwi i na rudzielcu nie robiło to wrażenia. Następnym etapem było poznanie się już bez przeszkód w jednym pokoju. Tutaj oboje dostawali przysmaki za wspólne siedzenie, ponownie tajna broń - tuńczyk! Następnie z każdym dniem było wypuszczanie ich luzem, najpierw na godzinę, dwie, trzy i tak dalej... Oczywiście, nigdy nie wychodziłam z domu zostawiając ich samych, za bardzo bałam się, że może się wydarzyć coś niespodziewanego co będę musiała odkręcać... 

Cały proces zajął mi w okolicy 2-3 tygodni, nagrywałam filmiki przy każdych pierwszych etapach, jeżeli ktoś jest bardzo zainteresowany oczywiście mogę pokazać. Dzisiaj Akira ma 5 miesięcy i uznałam, że właściwie wszystko jest już tak dobrze, że nie ma sensu dalej chować tego tematu i bać się, że za chwile wszystko się posypie. Wiem, że Haru i młodsze koty od niego nie potrafił tolerować, więc przestałam zwalać ten okres spokoju na wiek. Powiem od razu, nie śpią razem, nie wylizują się (chociaż był jednorazowy incydent jak Haru próbował wylizać młodemu czuprynę), ale za to często się razem bawią! Trwa to chwile jak gonią się po domu, ale miło, że takie rzeczy jednak mają miejsce, to mnie naprawdę cieszy. Pierwszego dnia kiedy Akira dostał już oficjalną "wolność" od razu został zaproszony do zabawy. Muszę przyznać, że jednak oboje się uczą swoich możliwości, bo różnica wielkości i wagi jest bardzo duża. Jestem naprawdę zadowolona z rezultatu, Haru pozwala Akirze w zasadzie na wszystko, są momenty kiedy ma serdecznie dość i daje to do zrozumienia, ale ogólnie godzi się na skakanie, wieszanie po głowie. Przychodzi wtedy do mnie i upomina się o swoją nagrodę. Zresztą w ogóle nie pojawił się ten słynny foch, wycofanie z jego strony, zachowuje się zupełnie normalnie od samego początku! Jest wobec mnie taki sam jak był, a tego bałam się najbardziej. Bałam się, że stracimy więź i kontakt na który pracowałam przecież tyle lat. To jednak się nie stało i dlatego teraz mogę spać tak spokojnie. 


Myślicie, że to dzięki samej socjalizacji z izolacją? Otóż nie! Bardzo dużą rolę odegrała tutaj nagroda, kojarzenie się nowego kota z czymś wyjątkowo atrakcyjnym, w przypadku Haru był to tuńczyk. Kolejną sprawą jest to, że Akira jest kotem rasy bardzo wysoko reaktywnej i potrzebuje masę uwagi. Tak naprawdę jedną z pierwszych rzeczy, które robię rano jest solidne wymęczenie go, żeby nie miał siły gonić i zaczepiać bezsensownie Haru. To wydaje się mało ważne, ale jest najistotniejsze! Jeżeli myślicie, że ten starszy męczony przez malucha w końcu przekona się do zabawy po ciągłym namawianiu to się rozczarujecie. Im mniej zaczepiania ze strony dzieciaka tym lepiej! Akira ma mnóstwo zabawy, a do tego jest szkolony przy pomocy klikera, poza tym codziennie wychodzi na parę godzin w ramach socjalizacji ze światem. To ważne, żeby nie miał już ochoty na ciągłe wieszanie się po Haru. Jeżeli chcecie mieć kota bardzo aktywnego z drugim, który niekoniecznie ma przysłowiowego pierdolca to nastawcie się na to, że będziecie musieli dwa razy tyle więcej się bawić i gonić, żeby ten mniej aktywny miał szansę normalnie żyć. I ostatnia sprawa to poświęcanie czasu każdemu kotu z osobna! To jest coś tak rzadko praktykowane przez kociarzy i powoduje tak dużo problemów na tle behawioralnym u kotów. Dużo osób myśli, że koty zajmą się sobą same albo jakoś nawzajem ogarną sobie czas. Kompletna bzdura! Każdy kolejny kot to mniej czasu dla tych, które już są, kolejny konkurent! Oczywiście, to wymaga dużego nakładu czasu, ale jeżeli komuś zależy to zrobi wszystko, aby jego koty były szczęśliwe. Kiedy klikam Haru czy Akirze robię to oddzielnie, oddzielnie wychodzę z nimi na spacery, oddzielnie się bawię, oddzielnie głaszczę. Wspólnie dostają przysmaki, a resztę mogą sami decydować co chcą robić. Niektóre koty żyją w naprawdę dobrej symbiozie i można sobie pozwolić na mniej restrykcyjne podejście, ja tutaj jednak mając naprawdę dorosłego kota chciałam posiąść malucha i do tego zupełnie innej rasy, ich potrzeby zdecydowanie się różnią. 

Pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą, niektórzy zakwestionują to co tutaj polecam, ale mówiąc szczerze nie ma to dla mnie żadnego znaczenia! Liczy się to, że ja mam dwa koty, które żyją obok siebie bez najmniejszych problemów. Chociaż czasami nie mam siły to wiem, że każdy musi dostać ode mnie solidną porcję uwagi oddzielnie, bo inaczej cały system może się zaburzyć. Mam nadzieję, że z każdym miesiącem będzie tylko lepiej, szczerze sobie tego życzę. A Wam jeżeli chcecie się dokocić życzę, powodzenia!