Tak trochę się ostatnio działo, jak to zwykle bywa przy dokoceniu
najpierw może opiszę co jest aktualnie między chłopakami. Otóż ładnie
się razem bawią, Haru bywa, że nawet wyczyści malucha, Bussho chętnie
dzieli się swoim jedzeniem i pozwala, aby jego starszy kuzyn wlepił
swoje wielkie łapsko w jego michę i wyciągnął co nieco. Niestety jest
pewien zgrzyt otóż Haru raczej nie widzi się w roli karmiącej matki o
czym nasz mały bobasek nie chce się dowiedzieć. Wtedy to też Harutek ze
złości zaczyna pluć powietrzem jak kobra i ucieka z miejsca w którym
próbował usnąć. Rozczarowany Bussho mimo iż głośnym mruczeniem próbował
zachęcić kolegę do współpracy musiał się wycofać. Niemniej jednak
wszystko idzie w jak najlepszym kierunku i kto wie, może któregoś dnia
będą mogli zasnąć nie tylko obok siebie jak ostatnio zastałam na moim
łóżku, ale też razem!
W środę w nocy z powodu dobrej pogody uznałam, że mogę zostawić balkon
otwarty całą noc, a co, skoro już jest osiatkowany to czemu miałabym nie
skorzystać? O godzinie 1.40 Haru w trybie natychmiastowym jak rakieta
wystrzelił na balkon, ja jeszcze nie zdążyłam zaświecić światła jak
słyszę pisk, podchodzę, a ten mi w pysku niesie nietoperza! To ja szybko
wyrywam kota, bo moja pierwsza myśli to WŚCIEKLIZNA! Nietoperz niestety
poraniony, bez skrzydła, czołga mi się po podłodze, przejść nie mogę,
bo kot się wyrywa, próbuję wołać kogoś na pomoc, nikt nie przychodzi,
obejście krwiopijcy było trudne, bo czołgał się w każdą stronę.
Ostatecznie wymknęłam się, Haru wrzuciłam do pokoju brata i znalazłam
osobę kompetentną, która w rękawiczkach zabrała mi nietoperza z pokoju,
niestety nie udało się go uratować, a szkoda, bo jest to gatunek w
Polsce pod ochroną. Teraz boję się zostawić balkon otwarty na całą noc,
nie spodziewałam się, że zdoła przeciągnąć rzucającego się gacka przez
tak drobną siatkę. Zawsze wiedziałam, że mój rudy skarb to prawdziwy
morderca, nie popuści żadnemu żywemu stworzeniu (nie wliczam w to psów i
kotów), nawet jak węża zobaczył to jego pierwsza myśl to rzucenie się
na ofiarę. Gdy na polanie dopatrzy jaszczurkę to nawet jak go zabiorę na
drugi koniec to on i tak wróci. A jak usłyszy szmer w ścianie to
czatuje pod nią tak długo aż jakaś mysz nie będzie chciała go odwiedzić,
a on jej nie dopadnie... To się nazywa instynkt!