Mój rudzielec natomiast zachowuje się dość nagannie! Ostatnio wymyślił sobie, że będzie wyskakiwał na blat i obgryzał drewniane łyżki, oczywiscie zganianie go nic nie daje, bo mój kochany mózgowiec za chwile wyskoczy ponownie ;). Do tego coraz gorzej ja się wysypiam, wymyśla coraz wcześniejsze powódki i coraz ciekawsze metody budzenia. Od ślizgania się po pokoju i skakania po drapakach, bo chodzeniu po mnie i miauczeniu mi do ucha. Jak dam jeść i zje to rzecz jasna dalej kontynuuje, bo się nudzi, a jest już wyspany i najedzony, więc ja muszę przecierpieć póki mu się nie znudzi ;).
Haru to kreatywne stworzonko, które próbuje ułatwić sobie życie oraz pokazać jak bardzo istotny jest w naszym domu. Często się zastanawiam jak by wyglądał mój dom bez tego miauczącego "drania"?