tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

czwartek, 8 marca 2018

Samo Mięso - dosmaczacz


26 lutego sklep Samo Mięso ogłosił, że ma w ofercie coś nowego. Pomyślałam, że może to coś innego niż twarde przysmaki, jak się miło okazało wpadli na pomysł, aby stworzyć tzw. dosmaczacze. Czyli krótko mówiąc zmielili przysmaki ze swojej oferty, którymi można posypać teraz wybrany posiłek naszego zwierzaka w celu zachęcenia go do zjedzenia. Akurat mój Haru miewa ostatnie te swoje gorsze dni i nie jest zbyt chętny do jedzenia. Uznałam, że spróbuję, tym bardziej, że jedna z saszetek miała być w gratisie! Wzięłam schab wieprzowy, ligawę wołową, a filet z indyka dostałam w gratisie, do wyboru jest też wątroba wieprzowa. Ucieszyłam się, że w ofercie nie ma nic z kurczaka, bo gdybym to dostała jako dodatek to nie mogłabym tego użyć. I tak niedawno przyszły mi paczuszki, które postanowiłam przetestować. Jestem zwolenniczką małych firm, które chcą zrobić coś porządnie, dlatego tym bardziej projekt Samo Mięso przykuł mą uwagę, jednak do tej pory nie mogłam nic wypróbować, bo mój kot nie jest w stanie jeść tak twardych przysmaków. Może kiedyś zdecydują się wprowadzić półwilgotne smakołyki do swojej oferty. 


Otworzyłam na pierwszy rzut ligawę wołową, powąchałam i poczułam bardzo aromatyczny zapach mięsa wołowego, Haru zgodny ze mną od razu zainteresował się saszetką. Okazuje się, że proszek nie jest do końca zmielony, można wyczuć pod palcami twardsze drobinki, ale myślę, że nie jest to jakąś wielką przeszkodą. Mój rudzielec ich nie zauważył, po prostu połknął, nie ma nic do gryzienia, bo kawałeczki są naprawdę malutkie. Na trzecim zdjęciu można zobaczyć moją mieszankę (karmię modelem Franken Prey, stąd nie ma wyglądu typowego dla barfnych mieszanek kocich) i łapsko mego kota, które już sięgało po swój kąsek. Ja jakoś dużo nie nasypałam, raczej tak dla samego aromatu, ale dla twardszych zawodników pewnie można zrobić z tego dosmaczacza panierkę i całkiem zakamuflować posiłek. Oczywiście osoby, które będą stosowały to w dużych ilościach będą musiały wziąć pod uwagę, że jest to wysokobiałkowy dodatek do diety z niewielką ilością tłuszczu. Wydaje mi się, że jednak nie ma co przesadzać i tak panikować. Opakowania wydają mi się być  nieco za małe, jedną saszetkę przy dosmaczaniu przez tydzień jestem w stanie zużyć.  Nie znalazłam ile gram zawiera jedno opakowanie. Jedynym takim większym minusem wydała mi się data ważności, nie spodziewałam się, że to będą tylko dwa miesiące. Warto, więc to mieć na uwadze przy zamawianiu, ja mam aż trzy opakowania i nie wiem czy uda mi się wszystko zużyć na czas. Producent jednak zapewniał mnie, że to chwilowa sprawa, wkrótce uda się wydłużyć datę ważności nowym przysmakom. Dodatkowo powiem, że opakowanie jest bardzo estetyczne, funkcjonalne i wygodne. Opakowania z suwakiem zdecydowanie się sprawdzają i zajmują mniej miejsca.


Dosmaczaczy jest całkiem sporo, dużo osób próbuje posypywać drożdżami, spiruliną, sosikami Miamor czy jakimiś z Rossmana, a niektórzy sosami z puszek. Wszystko jest fajne, ale na chwilę, jeżeli przyzwyczaimy naszego ulubieńca do ciągłego przyprawiania jego dań to w końcu zacznie protestować, będzie czekał na kolejną nowość i bez niej nie będzie jadł. Po jakimś czasie każdy tego typu zabieg będzie tracił swoją atrakcyjność, a koty będą czekały na naszą twórczość. Mnie zdarza się poprawiać smak mięsa, ale jeżeli widzę, że kot zaczyna już wymyślać to nic nie dodaję i po prostu go ignoruję. Czym innym jest niechęć do jedzenia związana z chorobą, gorszym samopoczuciem, a zupełnie co innego gdy jest to po prostu wybrzydzenie. Nie bójmy się czasami przegłodzić naszego wymagającego smakosza, parę dni kiedy zje niewiele nie spowoduje nagłej śmierci. Czasami słusznie się mówi, że głód to najlepsza przyprawa. Trzeba mieć jednak na uwadze, że kot nie może nie jeść dłużej jak trzy dni, i myślę tutaj o nie jedzeniu czegokolwiek. Jak przez trzy dni coś tam skubnie to nic się nie dzieje, nie ma co panikować. Mój jak już przesadza to jest po prostu karmiony ręcznie, wkładam mięcho do kufy i zjada. Podsumowując, polecam dosmaczacz Samo Mięso, już wiem, że na pierwszym miejscu jest nowość dosmaczacz dorszowy, a potem schab wieprzowy, a indyk i wołowina porównywalnie.