tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

środa, 29 marca 2017

Meatlove - co to za kiełbaski?

Na wrocławskiej wystawie kotów przechodziłam przez różne stoiska w poszukiwaniu jakichś różności dla mojego rudzielca. W sobotę natknęłam się na jakieś kiełbasy i moja pierwsza, a zarazem dość standardowa myśl "co to mielonki? Pewnie kurak zmielony z dziobem i piórkami z dodatkiem ryżu". Postanowiłam iść dalej i olać cały temat, ale w końcu w niedziele przez straszny ruch na wystawie zmuszona byłam tam pozostać nieco dłużej, zaczęłam czytać co to za dziwy. Nagle się okazuje, że firma Meatlove produkuje swoje mielonki z myślą o barferach. Tylko co to ma wspólnego z barfem skoro to nie jest surowe mięso? 


Oczywiście, największy wybór był dla psów, ale skoro wszystko jest mielonką to dla mnie żadna różnica. Rozmawiając z przedstawicielką usłyszałam, że to ma być taki awaryjny rodzaj karmienia, np. na wyjazdy typu wystawy, wakacje czy dłuższa podróż. Poza tym zdarza się każdemu czasami nie rozmrozić mięsa, bywa też tak, że akurat mieszanka w zamrażarce się skończyła, a czasami zamrażarka pada i całe mięso nadaje się do wyrzucenia. Co wtedy najlepiej zrobić? Ja mam daleko do wszystkich możliwych masarni, nie zawsze też widzę sens w kupowaniu niewielkiego kawałka na już. Normalnie kupuję całe tusze zwierząt, ten kto kupował w ten sposób wie, że dostawca mięsiwa czasami zmieni termin albo z powodu innych okoliczności akurat mięso do mnie nie dociera. Zwykle mam w szafce jakieś lepsze puszki czy saszetki jak Catz Finefood, GranataPet czy Feringa. Na wystawie kupiłam 600g koniny i 80g bawoła, to drugie jednak zostało zjedzone już w poniedziałek po wystawie, bo ktoś nie wyciągnął słoiczka do rozmrożenia. 


Co my tutaj mamy... skład właściwie jest dobrze objaśniony, jedyne co mnie interesowało to stosunek mięsa do podrobów, a wygląda on tak - 70:30. Czyli mamy 70% mięsa i 30% podrobów, podroby dość standardowe, w niektórych kiełbasach widziałam też inne jak nerki czy nawet krew, ale tutaj mamy standardzik. Jedyne co mnie nieco niepokoi to, to, że nie wiem ile dokładnie jest podrobów, podejrzewam, że według kolejności najwięcej jest serc, potem wątroba i płuca, ale ile dokładnie? Jeżeli wątroby jest w okolicach 10% to, to troszeczkę za dużo, idealnie by było w przedziale od 5-8%, ale też narzekać nie będę. W większości puszek podrobów jest zawsze w okolicach 50-70%, także tutaj i tak miłym wyjątkiem właściwie jest samo mięso. Oczywiście patrząc na skład to moja pierwsza sugestia - taka konina raczej nie powinna być samodzielnym posiłkiem, jest to bardzo chude mięso po prostu.


Po przekrojeniu wydobył się bardzo aromatyczny zapach, mięso w środku było bardzo wilgotne, aczkolwiek trzymałam te kiełbasę w temperaturze pokojowej. Poporcjowałam, część dałam do spróbowania rudzielcowi, a resztę zamroziłam. Mielonka wygląda jak puszka kocia z wyższej półki, zapachem powiedziałabym, że też ją przypomina. Na pewno bez problemu można pognieść ją widelcem i dolać wody, ewentualnie wybranych suplementów. Z pewnością przydałby się chociaż jakiś wapń (cytrynian wapnia, węglan wapnia, skorupki z jaj) i dla kota obowiązkowo tauryna, wtedy taki posiłek miałby już jakiś kształt. Chociaż z tego co widziałam Meatlove próbuje stworzyć też pełnowartościowe pakiety i dla kotów, można tam znaleźć właśnie skorupki z jaj, taurynę i kilka podstawowych suplementów. Jak widać przemysł związany z BARF'em bardzo idzie do przodu, może kiedyś zaczną sprzedawać mieszanki zrobione z ekologicznego mięsa od chłopa? Kto wie...


Wiem, że mina mojego rudzielca sugeruje zdegustowanie (on ma po prostu taki wyraz pychola!) to jednak był naprawdę zachwycony! Podawałam mu kilka razy puszki z koniny i raz surową i kompletnie olał. Teraz po prostu zaryzykowałam kupując gatunek mięsa do którego normalnie nie mam dostępu. Haru był po normalnym barfnym śniadaniu, ale popołudniu bojąc się, że pogoda ma się zepsuć uznałam, że czas na zdjęcia! Pokroiłam mu ze 100g i podałam, pałaszował aż miło, pewnie zjadłby nawet więcej gdybym tylko na to pozwoliła. Na pewno mogę te koninę potraktować jako dobry przysmak, czasami z rudzielcem coś poklikam to może zechciałby współpracować dla odmiany z koniną, a nie z tuńczykiem. Nie mam tutaj zdjęć jak zajadał kiełbaskę z bawołem, ale zdecydowanie mniej mu pasowała. Była o wiele bardziej sucha, może to ze względu na swój rozmiar, ale nie wyciekał z niej nęcący sosik i jej zapach był zdecydowanie mniej intensywny. Zjadł, bo był głodny, ale bez większego entuzjazmu.


Teraz zastanówmy się jakby to wyglądało gdybym chciała karmić tylko takimi kiełbasami, 600g koniny to w sklepie internetowym Meatlove kwota w wysokości 25,99zł. Czyli po przeliczeniu wychodzi 4,33zł za 100g, mój Haru musiałby zjeść 400g dziennie przynajmniej, czyli wychodzi około 17,32zł jako dzienny koszt wyżywienia, w porównaniu zbilansowana puszka Power of Nature to około 12zł za dzień. Cena wychodzi mówiąc delikatnie poza mój portfel, zwłaszcza, że karmiąc BARF'em wydam od 4-7zł dziennie. Gdybym miała mniejszego kota to oczywiście cena byłaby przyjemniejsza, ale wciąż wysoka. Traktując to jedno jako niewielki dodatek do diety można jakoś przełknąć te cenę i czasami się szarpnąć. Nie powiem Wam jak wygląda długotrwałe karmienie tą dietą, wszystko zależy od tego jakich dodatków użyjecie. Na pewno bez suplementów ani rusz, a przynajmniej wapń i tauryną powinny się znaleźć jako niezbędny element każdego posiłku. Na pewno nie porównam tego sposobu karmienia z BARF'em, białko po gotowaniu bardzo traci na wartości, zresztą nie tylko białko. Dlatego pozostaję wierna surowiźnie, niemniej jednak jak ktoś karmi puszkami/gotowanym mięsem, ma kasę, a do tego coś ogarnia suplementy to jak najbardziej polecam! Polecę też każdemu kto tak jak ja ma zawsze jakiś zapasik gotowców w razie czego.

Do tego ciekawa informacja od dystrybutora: "Wiemy, ze forma kiełbasy może nie kojarzy się najlepiej, ale trzeba wiedzieć że w każdej puszce spożywczej, czy to dla ludzi czy dla psów czy kotów dodawany jest Bifsenol A, to substancja chemiczna, która powoduje, że mięso nie zachodzi w reakcję chemiczną z metalem. Dodatkowo jest bardzo niezdrowa a koty uznawane są za wybredne, jak podaje im się puszki, dlatego że wyczuwają tą substancję. Kiełbasy nie zawierają Bisfenolu A i myślę, że mogą się spodobać większej ilości kotów."