tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Dlaczego Maine Coon?

Nie będę tutaj opisywała mojej historii, bardziej chciałabym poruszyć temat popularności MCO, jak tego dlaczego warto go w domu mieć. Przez ostatnie kilka lat ta rasa stała się bardzo popularna, może ostatnio koty brytyjskie krótkowłose zaczynają wyprzedzać maine coon'y, ale to wciąż rasa górująca jeśli chodzi o wybór kota. Wiecie czym głównie się martwię? Chodzi o to, że zmierzają w kierunku persów, owczarków niemieckich czy labradorów... Dlaczego tak się dzieje? Otóż jest kilka powodów przez które wybieramy te łagodne olbrzymy, a nie inne rasy. Przede wszystkim chodzi o:
  • Wygląd, lubimy to co jest bardzo duże i bardzo małe, a skoro MCO potrafią tak odróżniać się wielkością od innych kotów to jeszcze bardziej nas intrygują. Do tego dochodzi często dość długa sierść przez co kot wygląda niczym miniaturka lwa w domu, wielki i włochaty - majestatyczny!
  • Nie są zbyt aktywne i nie są zakochane w wysokościach jak chociażby podobne do nich koty norweskie leśne. Dla osób, które nie lubią kotów na swoich meblach (szafki kuchenne, lodówka, itp.) to zdecydowanie idealny wybór, a do tego nie potrzebują nie wiadomo jakich aktywności, aby być usatysfakcjonowane.
  • Łagodne dla dzieci, trzeba przyznać, że ta rasa ma masę cierpliwości wobec ludzi, a nawet dzieci. Oczywiście każdy kot ma swoje granice, ale one szczególnie nie mają jakichś większych problemów z zaakceptowaniem podnoszenia, przytulania, spędzaniu czasu na kolanach czy też wtulaniu się w futerko.
  • Są rozmowne, ale niewrzaskliwe, te odgłosy, które wydają i są charakterystyczne dla tej rasy bardziej przypominają gruchanie gołębia jak prawdziwe kocie śpiewy. Dla większości właścicieli są to dźwięki przyjemne dla ucha.
  • Hodowla tych kotów jest o tyle przyjemniejsza, że nie każdy kocur znaczy teren, w dużej mierze kocury są w stanie mieszkać z innymi i bywają "ciapowate". Kocięta nie mają takiej wysokiej śmiertelności jak chociażby u kotów orientalnych czy sfinksów. To też rasa zwykle dość późno dojrzewająca, więc rzadziej zdarzają się przypadki 5-miesięcznej kotki w rui. 

Oczywiście każdy kot ma swój indywidualny charakter i mogą być bardzo aktywne MCO, milczące czy też kocury znaczące teren na każdym kroku. To co opisałam to tzw. norma, ale byłoby dziwnie jakby każdy przedstawiciel rasy wpisywał się idealnie w swój standard charakteru. Aktualnie jeszcze właśnie na szczycie są brytyjskie krótkowłose i ragdolle. Wszystkie je łączy to, że są dość spokojne i zwykle większe niż standardowe koty. Tutaj można obejrzeć aktualne statystyki w FPL. W 2015 roku zarejestrowano 3402 maine coon'ów, a tylko 1 somalijczyka, 10 ocicatów i 6 tureckich angor. Co smutniejsze w Polsce zamykają się hodowle tych rzadszych ras, a nowe wręcz nie powstają. Jedynie koratom powoli udaje się nieco pokazać, że też istnieją, ale obstawiam, że nigdy nie dojdą do poziomu topowych ras. U nas też wiele ras w ogóle nie można znaleźć, a jak już są niektórzy hodowcy, to albo nieaktywni, albo mają rzadko mioty. Nie ma popytu to i hodowli nie ma, nawet najwięksi miłośnicy woleli swoje koty wykastrować, bo co potem robić z całymi miotami? Jestem ciekawa jak statystyki będą wyglądać po tym roku... 

Ta notka oczywiście nie ma na celu zniechęcić Was do kupowania popularnych ras czy hodowania ich, ale zastanowienia się. Tyle jest pięknych ras, które warto sprowadzić czy hodować w Polsce, a tutaj co nowa hodowla to najczęściej MCO. I nie byłabym może tak przeciwko gdyby nie fakt, że te początkujące hodowle często są nieprzemyślane. Kociaków jest teraz więcej jak chętnych, więc bez problemu sprzedaje się i koty hodowlane za wcale niewysoką cenę. Co ciekawe jednak ceny kastrowanych maine coon'ów wzrosły i to bardzo! Jeszcze 3 lata temu przeciętna cena to było 1500zł, a aktualnie w okolicach 2500zł, a nawet 3000zł! Widziałam też za 4000zł... Interesujące jest natomiast to, że hodowcy innych ras jak syberyjski czy koty norweskie leśne wcale nie podnieśli swoich cen. Nie dość, że jest tak dużo MCO to jeszcze stały się droższe, skąd to się wzięło? Długo nad tym myślałam i hodowcy zaczęli ścigać się w coraz wyższej cenie, czyżby kupujący uznali, że im droższy kociak tym lepszy? Przecież skoro można kupić kota do hodowli już za 3 tys (pomijam jego eksterier), krycie mieć za 1500zł, a nawet taniej, to jakim cudem te wykastrowane kociaki takie drogie? Nie trzeba jeździć na krycie na drugi koniec Europy, kotkę hodowlaną wręcz można kupić u sąsiada, bo tak dużo jest teraz hodowli, badania? Dobre żarty, chciałabym, żeby te ceny były wynikiem badań rodziców, ale często niestety tak nie jest. Gdzie kociak rzadkiej rasy po wybitnych rodzicach, a do tego przebadanych, sam wręcz był badany, w Austrii kosztuje 700 euro, to co się dzieje? Czy to nie daje do myślenia? Nie chodzi o to, żeby negocjować cenę z hodowcą, ale żeby wymagać! Ja nie twierdzę, że te koty nie są tyle warte, a skąd! Ceny mogą być wysokie jak tylko hodowca w zamian jest uczciwy.

Skoro mam zapłacić za kociaka 3000zł (nawet za mniejszą kwotę) to chcę, żeby jego rodzice mieli wykonane echo serca, ale aktualne! Gen testy też są ważne, ale to echo pokazuje autentyczny stan serca i to wykonane u kardiologa, a nie pierwszego lepszego weta. Chciałabym, żeby mieli prześwietlenie na dysplazję, wiecie, że to całkiem popularna choroba wśród dużych ras? Podobnie możemy wymagać badań SMA i USG nerek. Poza tym uczulam na zaglądanie w kufy, jednak choroby dziąseł są bardzo popularne. Jeżeli kociak bądź jego rodzice mają wychodzące gluty z nosa/oczu to też się dobrze zastanówmy co się tam dzieje. Przede wszystkim chodzi o to, żeby wyeliminować hodowle, które powstały stricte po to, aby zarobić pieniądze. Pewnie, że to nie jest do końca możliwe, ale na pewno jeżeli będziemy wymagać możemy w jakiś sposób zmusić albo do badań, albo do poddania się. Nie podoba mi się to co stało się z tą rasą na przestrzeni zaledwie kilku lat, wcale nie chodzi o to, że mam jakiś problem z króliczymi uszami, długą kufą, itp. Oczywistym jest, że nie każdy typ MCO mi się podoba, ale mnie przeraża o wiele bardziej ich zdrowie! Nie będę pisała apelacji do hodowców, aby wreszcie zaczęli sprzedawać koty hodowlane rozsądnie, bo ci co je sprzedają z głową to niezależnie od mojego tekstu i tak będą to robić, a ci co mają to głęboko gdzieś i tak oleją moje słowa. Dlatego chciałabym jako właściciel kastrata przemówić do innych właścicieli kotów kolankowych, jeżeli faktycznie czujecie, że maine coon to jest rasą dla was i nie chcecie nawet myśleć o innej to wymagajcie! Nie pozwólmy, aby ta rasa została doszczętnie zniszczona, bo część hodowców już zaczyna się przerzucać na inne rasy, ale wciąż niszcząc nasze łagodne olbrzymy. Oczywiście, wciąż jest masa naprawdę świetnych hodowców, którzy się starają, pozwólmy im rozwijać się dalej. Piękne mam marzenie, ale zdaję sobie sprawę jak nierealne jest zmniejszenie popularności maine coon'ów. Sama już dość dawno stwierdziłam, że gdyby nadejdzie dzień kupna mojego pierwszego kota hodowlanego prawdopodobnie nie będzie to MCO. Kiedyś miałam idealną wizję zbawienia tej rasy, polepszenia i zjednoczenia wielu hodowców, dzisiaj wiem, że to nieosiągalne. Ta rasa nie potrzebuje nowych hodowli, natomiast potrzebuje rozsądnych przyszłych właścicieli. Wbrew temu co się myśli to właśnie właściciele kastratów mają bardzo dużo do powiedzenia i mogą całkiem sporo zmienić.