tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

wtorek, 14 czerwca 2016

Wystawa kotów rasowych Kraków 05.06.2016

Pierwszą niedziele czerwca spędziłam na krakowskiej wystawie kotów! Nie byłam na żadnej aż od października zeszłego roku, niby planowałam od stycznia, ale były pewne przeszkody na drodze. Wreszcie jednak pojawiła się wystawa w Krakowie i mogłam spokojnie pojechać. Kotów niestety dużo nie było, bo raptem ponad 200, więc porównując z Warszawą raczej mała wystawa. Miałam przyjemność spotkać się ze "starymi" znajomymi, ale i poznać parę nowych osób. Miło było zobaczyć też jak wyrosły niektóre koty, ale i jakie maluchy się pojawiły. Szczególnie zaintrygował mnie rumuński kociak, wiadomo MCO... Poza tym mogłam spotkać Ninę z hodowli Nice Coon*PL, od samego początku bardzo podobał mi się cały miot "N" z tej hodowli, dlatego cieszę się, że mogłam zobaczyć dorosłą panienkę z tego miotu. Nie mogę też pominąć cudownych norwegów z hodowli Vendellek*PL, które jak zawsze podbijają ring. Troszeczkę się nagadałam o kotach i jak zwykle przeszło mi przez myśl, że strasznie brakuje mi wystaw z własnym kotem. Te emocje są naprawdę nieporównywalne z niczym! 

Właściwie po tylu latach siedzenia w felinologii coraz częściej myślę czy nie lepiej by było zostać domem kastratów wystawowych jak brać się za hodowlę. Od 3 lat poważnie zastanawiam się nad rasą, bo zdrowie u MCO w tym momencie jest w bardzo złym stanie. Ciężko odizolować mi się od nich, uważam też, że kolejne hodowle tej rasy są całkowicie bezsensowne! W Polsce chociażby w zeszłym roku w samym FPL urodziło się ponad 3 tys kociąt MCO. Dużo starych hodowli się zamyka, powstają nowe i to najczęściej zakładają je laicy, którzy nie mają ochoty się uczyć, albo są "wszechwiedzący". Bywa, że stoję przy klatce wystawowej i nie wiem jakiej rasy to kot. Nawet wyniki wystaw mówią, że jest coraz gorzej, wszystkie lepsze tytuły zgarniają norwegi, syberyjczyki, a jeszcze w zeszłym roku bywały ragdolle. Jak jeden maine coon wygra World Winner'a to i tak już dużo. Ale co tam fenotyp, skoro zdrowie szwankuje, niby coraz więcej hodowli, a jednak bazują na tych samych liniach, a co za tym idzie? Inbreed, zwykle w okolicach 15% to już norma... Jeżeli nic się nie zmieni to skończą jak persy, albo owczarki niemieckie. 

Jedyne co mnie pociesza to, że coraz więcej hodowli BARFuje! Nawet jeżeli pewne rasy nie należą do najzdrowszych to jednak dobra dieta to podstawa. Fajnie by było móc kiedyś wybrać super kociaka, ale wśród hodowli gdzie koty zajadają BARF lub whole prey! Na razie jest to jeszcze niewielkie grono, jestem jednak zdania, że to właśnie hodowcy mają duży wpływ na aktualne "trendy" żywieniowe. Kto by się spodziewał, że ta dieta zrobi się taka popularna, 4 lata temu kiedy tylko próbowałam wspomnieć wśród hodowców o niej to najczęściej słyszałam, że barferzy to jakaś forma "sekty", bywało, że nazywano nas fanatykami. A teraz? To coś normalnego, natomiast karmienie RC stało się czymś dziwnym!