tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

sobota, 30 stycznia 2016

Proza życia

Dawno w zasadzie nie było notki o naszym po prostu codziennym życiu. Jak zwykle rok zaczął się bardzo przyjemnie, odebrałam wyniki krwi Haru i cieszyłam się jak głupia, żeby kilka dni później przeżyć załamanie. Rudzielec najpierw zaczął od wymiotów, myślałam, że to może zakłaczenie. Nad ranem jednak zaczął dziwnie oddychać. Oczywiście rano udaliśmy się do Myślenic i diagnoza, jak zresztą w nocy podejrzewałam - płyn w płucach. RTG, USG i  to co obawiałam się najbardziej, czyli narkoza! Nie podobało mi się to, że kroplówkę miał dostać po zabiegu, jak jeszcze sama narkoza chociaż dożylna była ok, to brak kroplówki mnie załamał. Ze łzami w oczach błagałam aby dostał ją podczas zabiegu, nie po! Dlaczego to takie ważne można przeczytać tutaj. Wszystko trwało raptem 10 minut, Haru wygolony na całej klatce piersiowej, przednie łapy, a do tego brzuch. Zaraz po narkozie wyglądał jak kot zabrany z ulicy. Od 15 stycznia aż do wczoraj właściwie ciągle antybiotyk, zastrzyki, początkowo kroplówki, a jeszcze wcześniej to niemal codziennie wizyty u weterynarza. Bałam się, że tym razem naprawdę go stracę, jednak szybko zaczął reagować na leki i jego stan się poprawiał. Płyn prawdopodobnie pojawił się od serca, aczkolwiek zauważone zostały zmiany na płucach i podejrzewany jest nowotwór, który o zgrozo! Jeszcze nie jest wykluczony... 

Haru jak tylko zauważa, że otwieram szafę to na wszelki wypadek ulatnia się z pokoju albo chowa w domku z kartonu. Wcale mu się nie dziwie, przez pierwsze dni codziennie ponad 100km, nieprzyjemne zabiegi, a do tego niezbyt dobre samopoczucie. Ledwo nerki wyszły na prostą, a za chwile przez narkozę i antybiotyk mogą się pogorszyć. Oczywiście kuracja z herbatą z pokrzyw, probiotyk, a nawet przez myśl przechodziły mi kroplówki podawane podskórnie przeze mnie. Widzę jednak, że humor mu dopisuje, oby tylko nic się nie zmieniło, a jeżeli już to naprawdę w niewielkim stopniu. Rudzielec dostaje także semintrę, mam nadzieję, że i ona podreperuje stan nerek (tak, sprawdzamy ciśnienie). Dużo płynu było także, a nawet przede wszystkim na sercu, wiec wypadałoby się ponownie przejść na echo, chociaż w grudniu miał kontrolne. Miałam w planach 16-17 stycznia pojawić się w Warszawie na wystawie, chciałam mu wyczyścić zęby, oczywiście wszystkie plany wzięło w łeb! Od samego początku bałam się, że coś z tym rokiem będzie nie tak i jak na razie moje przypuszczenia się sprawdzają. Jeśli chodzi o pozytywne strony tego roku... póki co mam sesję, jeżeli zdam to już będzie coś na plus! Jeżeli ktoś nie lubi się nudzić niech da znać, ja naprawdę tęsknie za taką normalną rutyną bez rewelacji, więc chętnie się wymienię. 

Poza tym chciałam podziękować wszystkim za maile i wiadomości na fb. Cieszę się, że coraz więcej z Was decyduje się na BARF oraz, że szukacie pomocy w wielu kwestiach. Jeżeli chcecie abym pisała o czymś konkretnym po prostu dajcie znać!

Troszkę starszych zdjęć, póki Haru nie odrośnie to raczej nie będę robiła nic nowego, bo nie wygląda zbyt elegancko...