tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

sobota, 23 stycznia 2016

Choroby nerek - problem współczesnych kotów cz..2

Jakiś czas temu postanowiłam zrobić Haru kontrolne badania krwi, z racji, że mój rudzielec ma troszeczkę tych problemów zdrowotnych to powtarzamy badania przynajmniej 2-3 razy w roku. Największym problemem była kreatynina, oczywiście nikt nie walczy o to żeby ją obniżyć, bo zwyczajnie nie ma to sensu. Jest ona bowiem czymś na wzór termometru, który informuje nas co dzieje się z nerkami i w jakim są stanie. Stosunkowo niedawno wyszło jeszcze coś takiego jak SDMA - symetryczna dimetyloarginina, jest etylowym aminokwasem argininowym, bardzo czułym i specyficznym biomarkerem wczesnego wykrycia choroby nerek. Poza tym klasycznie sprawdziliśmy mocznik, fosfor, potas, chlorki, sód, wapń, itp.

Nie powiem, że nie miałam ochoty skakać pod sam sufit gdy zobaczyłam wydruk, wraz z weterynarzem byliśmy w szoku, że wszystko tak dobrze poszło. Oczywiście pochwaliłam się też innym weterynarzom, którzy mieli okazję badać Haru oraz obserwować przebieg choroby. Wszyscy jak po kolei mówili mi, że źle robię karmiąc BARFem po pokazaniu wyników z dumą mogłam powiedzieć, że to właśnie surowe mięcho i suplementy diety oraz oczywiście nawadnianie! Niestety można znaleźć pewne mankamenty, zwłaszcza tam gdzie wyniki odnoszą się do problemów sercowych, ale zostały one już wykryte.

(proszę kliknąć w zdjęcia aby dokładnie zobaczyć)


























Najbardziej dziwi mnie poziom mocznika, nigdy nie sięgał nawet do normy, ale jak widać muszę zdecydowanie zwiększyć jeszcze podaż wody, poza tym cieszę się, że zmalało białko, którego było całkiem sporo, fosfor ładnie się utrzymuje, potas jest nieco ponad normę, ale to mniejszy problem niż gdyby zwiększony był sód. Oczywiście z wielką przyjemnością pochwaliłam się innym kociarzom borykającymi się z tym samym problemem co ja, natychmiast dostałam masę pytań prywatnych jak ja to zrobiłam i czy to w ogóle możliwe? Ja naprawdę niewiele robię, bo u nas podstawa to dieta, woda i czasami dodatki jak herbata z pokrzyw. Nic poza tym! Przede wszystkim chodzi o unikanie, według mnie takich rzeczy jak antybiotyki, preparaty na pchły, ja do tego  również karmię eko mięsem, chociaż nie ukrywajmy nie każdy ma taką możliwość. Patrzmy na ręce weta! Co robi, co chce podać naszemu kotu, jakie leki sugeruje bądź wręcz narzuca. Nie pozwalajmy aby robił coś bez naszej zgody! Dużo weterynarzy "osłonowo" daje antybiotyk na dzień dobry, a wielu potrafi wpakować nawet steryd kiedy nie do końca wiadomo co się dzieje.

Powiedzmy sobie, że dużą część zasługi muszę przypisać tutaj diecie oraz nawadnianiu. O BARFie w szerzej tego słowa znaczeniu postaram się pisać więcej i nieco to zilustrować, tak samo jak o nawadnianiu jednak wspomnę dzisiaj tylko o tym jak ogólnie wygląda dieta nerkowca. Postawmy sobie najpierw pytanie: czy nerkowcom można wszystkim podawać ten sam typ BARFa? Niestety, ale nie. Powiem banalnie, bo to można znaleźć niemal wszędzie, ale dietę dostosowujemy do wyników krwi. Jeżeli to są początkowe stadia PNN to skupiamy się na tym, aby nie było w mieszankach kości, podroby nie dominowały w mieszance (serce chociaż uważamy za mięsień jest bardzo bogaty w fosfor!). Jeżeli chodzi o białko to tutaj trzymamy się 5g, czyli jak w kalkulatorze mamy ilość białka to dzielimy to przez ilość dni i wagę kota, jeżeli nie przekroczymy właśnie 5g to wszystko jest ok! Mieszanki mogą być nieco bardziej tłuste, w końcu jakoś musimy obniżyć to białko, prawda? Starajmy się wybierać takie gatunki mięs jak baranina, jagnięcina, koźlina, tłustsze partie wołowiny bądź cielęciny, a z ptactwa najlepsza jest gęś i kaczki. Nie poleca się królika, jest chudy i bogaty w fosfor, jednak ja raz na jakiś czas dodam go do mieszanki. Generalnie omijajmy chude mięsa szerokim łukiem, żadnych polędwic, piersi z kurczaka/indyka czy przepiórek w całości. Poza tym polecam wszystkim zainwestować w olej z łososia, ja podaję 3ml dziennie oleju Lunderland. Dobry też jest olej Grizzly, jednak przez zawarty w nim tymianek mój Haru ma alergię, a do tego plastikowe opakowanie mimo wszystko zniechęca, ma też witaminę D i A więc bez dobrej kontroli podawanie go może być niebezpieczne. Jeżeli nie BARF to lepiej kupować lepszą mokrą karmę niż te rzekomo przeznaczone dla nerkowców, a dodawać jakieś wyłapywacze fosforu. Poza tym to dużo cierpliwości i samozaparcia! Ufajmy naszej intuicji, bo w końcu nie leczymy wyników, a kota!

Pewnie wielu z nas miało wątpliwą przyjemność doświadczyć jak bardzo kompetentni potrafią być lekarze, lekarze, którzy najczęściej mają jakąś specjalizację. My jednak wymagamy od weterynarza, który często nie ma żadnej specjalności aby zajmował się tak wąskim działem jakim są nerki. Prawda jest taka, że sami musimy zdobywać wiedzę i poszerzać swoje horyzonty. Nie słuchajcie tego co się do Was mówi, sami to weryfikujcie! Wszyscy znamy podstawy biologii i każdy z nas niewątpliwie może je nieco doskonalić. Mówiąc szczerze to notkę napisałam przede wszystkim aby pochwalić się naszym sukcesem, który mam nadzieję długo się utrzyma.