tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

wtorek, 29 września 2015

Wystawa kotów Bydgoszcz 26-27.09.15

Ostatnia moja wystawa była w czerwcu, planowałam w lipcu pojechać do Rybnika, niestety przez wyjazd do Szwecji nieco się pozmieniało. Podobno jednak na lipcowej wystawie było bardzo upalnie więc prawdopodobnie i tak nie mam co żałować. Jakoś początkiem września Ewelina zapytała mnie czy nie mam ochoty przejechać się na wystawę do Bydgoszczy, ostatni weekend moich wakacji to pomyślałam, czemu nie? Kawał drogi, jeszcze tak daleko za wystawą kotów nie wybyłam, ale czy było warto? Powiem tak i nie, tak, bo zobaczyłam całkiem sporo fajnych kotów, spędziłam czas w miłym towarzystwie i na wystawie i również po niej, a nie gdyż brakowało mi stoisk, kotów nie było aż tak bardzo dużo, było kilka nieprzyjemnych sytuacji, podsumowując - jestem jednak zadowolona! Potrzebowałam takiego "kociego" kopa po 3 miesięcznej przerwie od wystaw. Mogłam zobaczyć pięknego kocura z Domu Violi*PL, cudowną szylkretkę z bielą, jej ekspresja po prostu powaliła mnie na kolana, nie zapominając oczywiście o innych jej zaletach, 5 miesięczny kocurek który zadziwił mnie swoją wielkością, a i nie mogę zapomnieć o pewnej dopiero dorastającej panience, którą mam nadzieję, że jeszcze zobaczę gdy stanie się już prawdziwą kocicą! Cudowny kształt głowy, musiałam się dopiero przyjrzeć aby zauważyć gdyż przez swoje umaszczenie wszystko się bardzo gubiło. Najważniejsze jednak było to, że pierwszy raz w Polsce na wystawie można było podziwiać aż 7 koratów! Przede wszystkim temu teamowi muszę podziękować za wspólnie spędzony czas! Zawsze po takiej wystawie choruję na dwie rzeczy: chcę kolejną wystawę, chce kolejnego kota! Rzeczywistość jest jednak okrutna i kolejna moja wystawa to mam nadzieję, że będzie wystawa światowa w Szwecji, a kolejny kot... o tym raczej nie powinnam myśleć, chociaż pewna mała i do tego ruda dama złamała mi serce jakiś czas temu. Fajnie było spędzić czas w starym i nowym gronie.

















środa, 23 września 2015

Jak obsługiwać kota?

Natchnienie do napisania nieco o socjalizacji dostałam przez dość intensywne rozmowy na ten temat z pewną psiarą. Zdecydowana większość kociarzy wychodzi z założenia, że kot powinien robić to na co ma ochotę, nie powinien być do niczego zmuszany czy też uczony (poza korzystaniem z kuwety), powinien jeść to co chce, spać gdzie i kiedy chce, nie potrzebuje kąpieli, a wychodzenie na spacer tylko jeżeli kot ma ochotę. Przychodzi moment w końcu kiedy chcemy coś zrobić, a tutaj jest problem. Nie możemy wyczesać sierści, powstają kołtuny, nie możemy obciąć pazurków, nie możemy kota wykąpać chociaż cały jest wysmarowany tłuszczem z patelni z powodu próby dostania się do niej, nie możemy pobrać krwi chociaż widzimy, że kot marnieje w oczach, podanie kroplówki, wyczyszczenie zębów czy nawet uszu kończy się ranami szarpanymi na naszym ciele, ogromnym stresem dla kota, a bywa, że i podaniem narkozy. W internecie znajdziemy całą masę porad jak kota "obsłużyć" czyli owinąć w ręcznik, zamknąć w transporterze i nakryć kocem, rozmaite sposoby podawania tabletki czy suche szampony dla kotów. Na wystawach często jest mi dane widzieć przerażone koty, które prychają na wszystkich wokół, bywa, że atakują sędziów, chociaż i tak muszą być nauczone więcej, bo dają się wykąpać, wyczyścić uszy, bywa, że pozwolą sobie zajrzeć w kufę. Więc jak to w końcu jest z tymi kotami? Co zrobić aby nasz miniaturowy tygrysek pozwolił sobie na odrobinę ingerencji z naszej strony?
Najłatwiej jest z małym kociakiem, rasowego można zabrać do domu dopiero od 12 tygodnia, ale sam hodowca też powinien zatroszczyć się o dobrą socjalizację kociaków. Jak to rozpoznać? Wchodząc do hodowli w większości przypadków kocięta wręcz pchają się do człowieka zaraz przy wejściu, witają, obwąchują i zaglądają wszędzie gdzie się da. Oczywiście nie każda rasa jest na tyle odważna i trzeba mieć to na uwadze, jednak kiedy już usiądziemy powinno niepokoić nas kiedy kocięta dalej będą gdzieś schowane, a nawet na rękach hodowcy w dalszym ciągu będą się wyrywać i trząść ze strachu. Może się zdarzyć taki pojedynczy egzemplarz jednak nie cały miot! Najważniejszym właśnie zadaniem hodowcy to przyzwyczajenie kociąt do ludzi, już nie przesadzajmy aby było tak dokładnie jak w przypadku szczeniąt, żeby maluchy zabierać na miasto i dostarczać różnych bodźców.  Hodowcy zwykle też jako pierwsi obcinają pazurki, czyszczą uszy, przynajmniej 3x odwiedzają weterynarzy, uczą się życia w nieco większym zwykle gronie, czasami mają okazje poznać też inne gatunki zwierząt. 

Mamy już całkiem dobry początek reszta jednak pozostaje w naszych rękach. Oczywiście zaraz po przyjeździe z maluchem do domu nie powinniśmy być bardzo nachalni, ale już w kolejnych dniach warto powoli wprowadzać pewne przyzwyczajenia. Koty to rutyniarze, dbajmy o to aby kociak dostawał jedzenie o konkretnych porach, jeżeli będziemy się tego twardo trzymać unikniemy wiecznie modlącego się pod lodówką głodomora (kocięta mogą jeść bez ograniczeń). Jeżeli nie lubimy kiedy kociak siedzi wpatrzony w nasz talerz podczas naszego obiadu, a do tego bywa, że wpycha łapkę to po prostu nie pozwalajmy na to, wiem, że te słodkie oczka i do tego mruczenie powoduje, że serce nam mięknie, ale trzeba być często twardym i konsekwentnym. Pozwólmy kotu być kotem, nie róbmy z niego człowieka zgadzając się na wszystko, on nie wyciągnie wniosków ze swojego zachowania, nie będzie potrafił się potem nagle zmienić kiedy nam się odwidzi, bo zmienimy mieszkanie, zaczniemy mieszkać z kimś komu te przyzwyczajenia przeszkadzają. Przede wszystkim sam kot będzie czuł się pewniej wiedząc, że ma swoje granice. Kolejną sprawą jest higiena, tak, koty same potrafią się myć, ale to nie oznacza, że nie nadejdzie dzień w którym będą potrzebowały naszej pomocy. Niezależnie od tego czy będzie mieć długą czy krótką sierść i tak starajmy się od samego początku szczotkować naszego malucha, jeżeli stanie się to dla niego czymś normalnym to już w dorosłym życiu nie będzie chował się pod stół jak tylko wyciągniemy szczotkę. Wiem, że dla wielu osób kąpiel kota to jakaś abstrakcja, ale wierzcie mi bądź nie jednak może nadejść dzień kiedy się przyda, stres jest dla kota ogromnym wrogiem, im więcej nauczymy za kociaka tym bardziej oszczędzimy tego stresu już dorosłemu. 

Najbardziej przydatne są jednak sprawy związane czysto ze zdrowiem, od zawsze mam manie zaglądania w kufę kotu, dobrze kiedy nasz kociasty wie, że wolno nam tam ingerować i nie zrobimy mu przy tym krzywdy. Przynajmniej raz dziennie tam zaglądałam, wkładałam palce czy też czyściłam. Niestety wiele kocich chorób zaczyna się od dziąseł, dobrze więc móc bez stresu dla obu stron zajrzeć tam i w razie potrzeby zaingerować. Dotykamy kota też w różne partie jego ciała, "macajmy" łapy (dużo kotów nie lubi), ale podczas pobierania krwi przydaje się kiedy kot nam pozwala, dotykajmy brzuch, uszy (czyszcząc co jakiś czas!), kot musi nam oczywiście zaufać więc nie może to wyglądać tak, że łapiemy go na kolana i trzymamy na siłę, od małego podczas zabawy, spania czy też pieszczot starajmy się wszędzie wsadzić rączki. Czasami zabierzmy też kota na przejażdżkę autem, nie tylko do weterynarza raz w roku, niech zna odgłos silnika i wygodę transportera. 

Nie obawiajmy się odkurzacza, oczywiście nie trzeba nim machać przed kotem, ale nie wyganiajmy kociaka od razu jak tylko chcemy go uruchomić, pozwólmy gościom wygłaskać naszego pupila, nie chrońmy go przed całym światem, im więcej pozna za malucha tym będzie pewniejszy jako dorosły. Oczywiście jeżeli będzie ewidentny stres dawkujmy emocje, bywa, że strach jest związany z jakąś traumą w hodowli albo został podpatrzony od matki. 

Kot to nocne stworzenie, dużo właścicieli skarży się, że całą noc spać nie można było, bo albo coś zostało zrzucone, albo słoń podeptał po twarzy czy też coś okrutnie miauczało. W przypadku kociąt powiedziałabym, że taki ich urok i trzeba to zaakceptować, jednak z czasem powinniśmy mieć spokój, możemy jednak w nocy tylko ignorować te harce, ewentualnie zmęczyć kota przed naszym pójściem spać, ale to też nie daje 100% gwarancji sukcesu. Koty jednak bez problemu dostosowują się do naszego trybu życia. 

Czytałam jakiś czas temu wpis na forum o kocie rasy ragdoll, który zrobił ze swojego właściciela marionetkę, karmił o 3 w nocy śpiewając przy tym kotu, byłam w ogromnym szoku, ale jak się okazuje nie jest to wcale odosobniony przypadek. Także kocham koty, ale za to że są kotami, nie ludźmi. Nie ma przepisu na idealnie wychowanego kota, bo każdy jest inny. Warto jednak poświęcić trochę czasu na takie zabiegi, mi po 2 latach mieszkania z Haru przyszło nawadniać go strzykawką, czasami karmić na siłę, robić często badanie krwi, USG, echo serca, bywało, że chodził w różnych ubrankach które chroniły go przed drapaniem się, czyszczę mu zęby, podaję olej ze strzykawki, różne tabletki, wszystkie te zabiegi które mają na celu polepszenie jego zdrowia byłyby niemożliwe gdybym od małego nie uczyła go, że czasami muszę wcisnąć swoje łapska tam gdzie nie zawsze by chciał. Moi rodzice często się śmieją, że co to za kot który nie sprzeciwia się kiedy coś mu założę czy się da nakarmić łyżeczką, Haru się nie stresuje, grzecznie siedzi i czeka aż skończę, nie muszę się z nim siłować, a dzięki temu weterynarz stał się dla nas ostatecznością. Nie zabijamy w kocie indywidualisty, ale tworzymy z nim silniejszą wieź, a do tego kot nas obdarza zaufaniem.

czwartek, 10 września 2015

Utrzymanie kota

Jakiś czas temu dostałam prośbę na maila aby napisać ile miesięcznie kosztuje mnie utrzymanie kota. Pomyślałam, że mogłabym nieco przedstawić oficjalnie na blogu począwszy od samego kupna kota aż do "wyrzucania" pieniędzy na zabawki. Ceny oczywiście mogą się między sobą bardzo różnić, każdy tak naprawdę wydaje tyle ile sam chce i na co chce. Wszystkie wydatki podepnę pod rasę MCO.

Zakup kota
 Kota tej rasy na ten moment można kupić już od 1000-2500zł (nie licząc adopcji dorosłych). MCO stały się bardzo popularne liczba ogłoszeń na olx to około 400 (aktualnie brytyjczyki przeganiają i mają ponad 600!). Przez fakt, że konkurencja na rynku jest ogromna to hodowcy naprawdę mają bardzo rozbieżne ceny. Najważniejsze aby wybrać z organizacji takiej jak FIFE, TICA, WCF czy CFA. Druga sprawa, na cenę może wpływać to czy rodzice są badani, czy mają jakieś tytuły wystawowe, od tego czym kocięta są karmione, czy są kastrowane przed opuszczeniem hodowli i w dużej mierze od tego co sam hodowca sobie ustali. Nie będę oryginalna mówiąc, że nie warto kierować się ceną przy wyborze kociaka. Naprawdę z hodowcą można się dogadać jeżeli bardzo komuś zależy, ale pamiętajmy, że to ma być nasz przyjaciel na najbliższych wiele lat (okolice 15). Nie będę przecież doliczać kosztów paliwa i itp, bo każdy sam decyduje gdzie zakupi swojego kociaka, oczywiście znowu się powtórzę, że odległość też nie powinna mieć znaczenia, w przypadku tej rasy to może nawet Twój sąsiad hoduje te koty, ale jeżeli chwyci Cie za serce kociak oddalony o 600km to warto pojechać!





Wyprawka
 Jeżeli nie miałeś do tej pory kota to przed Tobą spore wydatki! Mogłoby się wydawać, że kotu do szczęścia wiele nie potrzeba, wystarczy miska, kuweta i jakiś prowizoryczny drapak, rzeczywiście jeżeli się ktoś uprze to można tak zrobić jednak.... chyba każdy, albo raczej większość chce rozpieszczać swojego futrzaka do granic możliwości, dając mu wszystko to na co zasłużył. Tutaj również ceny potrafią się bardzo różnić, możemy kupować produkty "masowe" albo ręcznie robione czy też nieco bardziej markowych firm. Wszystko zależy od naszego portfela i chęci:




  •  Transporter - ciężko bez niego jechać po kota, firm mamy naprawdę dużo, ale tylko niewiele z nich autentycznie nadaje się dla kota z wagą często powyżej 6kg. Z doświadczenia nie polecam transporterów z materiału, najlepiej sprawdzają się zdecydowanie te z kółkami, zwłaszcza kiedy mamy przed sobą troszkę trasy do pokonania, a kota o niemałych gabarytach. Takie transportery możemy kupić zwykle od 150 do nawet 400zł.  
  • Kuweta - oczywiście i tutaj rozmiar ma znaczenie. Na całe szczęście wydatek nie jest duży, oczywiście akurat w temacie higieny u kotów mamy duże pole manewru. Od kuwet samoczyszczących się do zwykłego kwadratowego plastiku. Ceny mogą się wahać od 40 do nawet 200zł. Uwzględnimy od razu żwirek, z całą pewnością polecam kupować największe worki, wyjdzie to najtaniej, a przy takim kocie, większej kuwecie i tak idzie tego żwirku całkiem sporo. Przykładowo ja kupuję cat's best eco 40l to około 80zł. Taką ilość zwykle mam na około 4 miesiące. 
  • Drapak - bez tego nie wolno się obejść, chyba, że lubimy podrapane meble, kot po prostu musi drapać! Powstało na rynku naprawdę wiele firm z tymi produktami, wykonują na zamówienie, nawet w nowoczesnym stylu. Oczywiście można kupić zwykły słupek pokryty sizalem albo nawet kawałek pnia. Tylko, że dla kota drapak to nie tylko miejsce do drapania, to także miejsce do obserwacji, spania, zabawy, to przede wszystkim jego "azyl". Koszt od 20-5000zł+.
  • Legowiska - wszyscy wiemy, że koty i tak zwykle nie śpią na legowisku przez nas kupionym, najczęściej wolą krzesła, łóżka, kanapy, parapety. Tutaj też mamy jednak pole do popisu. Można zakupić legowiska specjalne na parapet, hamaki przyczepione do krzesła, norki, budki, przyklejone do szyby, zrobione z kartonu. Powstało mnóstwo małych firm które szyją prawdziwe arcydzieła na zamówienie. Takie legowiska zwykle nie przekraczając ceny 200zł, a potrafią cieszyć kota i właściciela, ja przyznam, że należę do osób, które kupowałyby zdecydowanie więcej legowisk niż mam kotów. 
  • Zabawki - mamy piłeczki, lasery, patyczki, wędki, interaktywne, z kocimiętką, walerianą, pluszowe, z gumy. Pod tym względem prawdopodobnie daleko nam do psich zabawek, ale i tutaj można zaszaleć. Jednak co kot to inny gust, nie każdy chce się bawić wszystkim. U mnie furorę największą robią zabawki z walerianą i kocimiętką, czasami różne wędki, ale najbardziej zwykła gałąź na zewnątrz. Zabawki nie są drogie, wędkę można kupić już za 5zł, myszki za 2zł, a kotu naprawdę nie robi różnicy ile na to wydamy. najczęściej i tak wybiorą karton albo rurkę od soku.  
  • Miski - to raczej dość oczywiste, można kupić zwykłe plastikowe za parę groszy, porcelanowe, a do tego często pięknie ozdobione, z metalowymi czy drewnianymi częściami, czego dusza pragnie! Te bardziej ekskluzywne to od 50-200zł
  • Szelki - tak, prawdopodobnie nie dla każdego to będzie rzecz niezbędna, ale według mnie kot nie powinien być zamykany w czterech ścianach bez możliwości wychodzenia (na smyczy!). Warto oczywiście uczyć od małego, wtedy trzeba zdecydowanie wyposażyć się w regulowane szelki, potem gdy kot dorośnie (około 1,5 roku), można już kupić w konkretnym rozmiarze na zamówienie, albo dalej korzystać ze starych, kwestia wyboru. Tutaj ceny zwykle zaczynają się od 20-60zł. 
Żywienie 
Mówiąc szczerze to nie pamiętam ile kosztuje wyżywienie suchą karmą. Pamiętam jedynie, że karmiąc przez jakiś czas Haru lepszym mokrym wydawałam ponad 300zł miesięcznie. Aktualnie na BARFie wszystko zależy od tego co akurat upoluję. Przykładowo kupuję połówkę barana za 10zł/kg, płacę około 150zł, mięsa będzie w okolicach 10/11kg do tego jakieś podroby i mam zapas mięsa na 1,5 miesiąca. Mogę też kupić całą kozę za 20zł/kg czyli płacę około 250zł z czego mięsa będę mieć prawdopodobnie ponad 7kg, czyli mam miesięczny zapas. Ja akurat zwykłam kupować tuszki zwierząt w całości, ewentualnie w połówkach, po prostu mi się to opłaca. Nie mam jeszcze na tyle miejsca aby kupić ćwiartkę krowy, ale mam niedaleko rzeźnie gdzie kupuję "gorsze" gulaszowe za 13zł/kg, chociaż są też odpady za 4zł/kg. Gdybym bardzo chciała mogłabym się zmieścić w 100zł na miesiąc, ale ze względu na fakt, że Haru jest alergikiem i nie może jeść kurczaka to troszku kombinuję. Jeżeli jednak Twój kot nie ma alergii to kura jest jednym z najtańszych mięs i można wydać jeszcze mniej! Suplementy to zwykle duży wydatek na początku, ale potem dokupujesz tylko co jakiś czas pojedyncze rzeczy. Ja akurat korzystam z easy barfa w dużej mierze, czyli raz na 4 miesiące wydaję 120zł, dużo też kupuję oleju z łososia (Haru nerki i serce) i to jakieś 20zł na miesiąc dodatkowo. Jajka najczęściej korzystam z przepiórczych bądź perliczych, jakieś 6zł na miesiąc. Ja z ryb nie korzystam ze względu na dużą ilość fosforu której akurat w przypadku rudzielca unikam. Jak się bardzo chce to nie trzeba dużo wydać, a można karmić kota bardzo urozmaicenie, a do tego zdrowo!

Pielęgnacja
Kiedy jeszcze jeździłam z Haru na wystawy to wydawałam zdecydowanie więcej na różne szampony, odżywki, spraye, pudry, do tego specjalna suszarka, różne szczotki, grzebienie i tym podobne sprawy. Od 2 lat jednak nie ma wystaw w naszym życiu i nie pojawią się już w przypadku Haru. W sumie niedawno sobie to uświadomiłam kupując furminator (oryginalny około 90zł), uznałam, że pora go konkretnie wyczesać, bo tak naprawdę nie mam już po co hodować tej sierści. Warto jednak w przypadku takiego kota mieć jakiś szampon lepszy w domu, zwykle to koszt około 50zł. Ja wiem, że generalnie nie ma potrzeby kąpać kotów, ale wierzcie mi, że to naprawdę odświeża futro na jakiś czas, przy typie sierści mojego Haru niestety występuje coś takiego jak przetłuszczanie, jest to cena za brak kołtunów, dlatego mam zawsze w domu jakiś jeden szampon. Bardzo wygodny jest też tzw suchy szampon, coś niby puder albo taki w sprayu, ja akurat mam firmy Jerob jako spray. Jeżeli kot ubrudzi się w jakiś miejscu, a nie mamy ochoty kąpać całego to pryskamy i przeczesujemy, koszt to od 20-80zł. Oczywiście szczotki i grzebienie, jak wcześniej wspomniałam, warto mieć furminator przy długowłosym kocie również, niestety tendencja do zakłaczania się jest duża, a ja unikam wszelkich odkłaczających past (sama chemia!). Drugą sprawą jest grzebień, najlepiej z rzadko ułożonymi ząbkami, ja używam go do czesania ogona, zwykle cena to od 25-80zł. Można zamiast grzebienia używać specjalnej szczotki do ogona od 25-70zł. Niestety w przypadku tej rasy sporo kotów ma problemy z kołtunami, tutaj często i szczotki czy grzebienie nie pomagają, można kupić coś takiego jak spray ułatwiający rozczesywanie od 60-120zł. Nie muszę chyba wspominać o cążkach do paznokci, płynie do przemywania uszu, patyczkach, wacikach. 

Zdrowie
Wiem, że się powtarzam i przy tym dopiekam bardzo hodowcom, ale  MCO to nie jest zdrowa rasa i warto mieć to na uwadze! Pierwszym i najbardziej powszechnym problemem jest zapalenie dziąseł! Wierzcie lub nie, ale wydacie na to sporo pieniędzy, a i tak zwykle nie pomaga, co oczywiście nie oznacza, że nie warto próbować. Przede wszystkim od malucha już o to dbamy, kot do 6 miesiąca wymienia zęby i nie ma na co czekać. Szczoteczkę możemy kupić taką zwykłą dla niemowląt albo nawet używać zwykłych wacików. Pasty do zębów dla zwierząt to nie jest duży koszt, bo jakieś 20zł. Polecam jednak jakieś konkretne specyfiki na kamień nazębny i przeciwko zapaleniom. Wtedy to od 40-100zł. Poza dziąsłami mamy także  ukochane przez wszystkich HCM! Echo serca już wcześniej wspomniałam od 100-200zł raz na 1,5 roku. Poza tym kota trzeba szczepić co 2 lata zwykle, jakieś 60zł, odrobaczyć (chociaż ja nie odrobaczam jeżeli nie muszę), jakieś 15zł, poza tym kontrole u weterynarzy, badanie krwi podstawowa morfologia -70zł, chociaż warto zawsze obszerniej zbadać krew, skoro już kłujemy kota to lepiej zbadać od razu więcej niż potem wracać na kolejne "dręczenie" koteczka. Niektórzy też podają różne witaminy, suplementy, pasty i itp. Ja jednak nie korzystam z tego gdyż kot jest na BARFie, polecam zasiać trawę dla kotów i dobrze karmić, a można sobie darować tego typu "dodatki". 


Zabezpieczenia
Mając w domu kota niestety trzeba co nieco zabezpieczyć. Kot to zwinne i skoczne stworzenie, do tego jest giętki więc potrafi się przecisnąć przez wiele otworów. Najważniejsze są jednak okna! Naprawdę jeżeli musimy otwierać czy uchylać nawet okna warto je jakoś zabezpieczyć, może to być zwykła siatka, którą użyjemy też do balkonu, przykładowo trixi 2 x 1,5m 30zł. Wydatek wbrew pozorom nie jest jakiś duży, a poza tym zawsze można znaleźć jakieś tańsze zamienniki w sklepach z narzędziami. MCO nie nalezą do kotów które kochają wysokości, ale bywają niezdarne więc warto się zastanowić gdzie odłożymy ukochaną figurkę, Zawsze możemy zamontować dla kota różne półki, w przypadku takich kotów warto je dodatkowo czymś wspomóc, bo inaczej może oderwać półeczkę z kawałkiem ściany. Takie półeczki też w zależności od firmy i wielkości to koszt od 50-200zł. 

Podsumowując utrzymanie i w ogóle sam zakup kota, a do niego akcesoriów to nie jest tania sprawa. Oczywiście kot się nie obrazi, że kupimy coś za 5zł podczas gdy moglibyśmy wydać i 100zł, duża część tych akcesoriów jest dla nas, żebyśmy sami mogli się tym nacieszyć. Najwięcej wydajemy na żywienie, ale bywa, że kot choruje i grube tysiące muszą na to pójść, warto mieć to na uwadze. Ja miesięcznie nie wydaję myślę więcej jak 300zł, ale tak naprawdę wolę tego dokładnie nie liczyć, po co psuć sobie humor haha.