tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

czwartek, 13 sierpnia 2015

Wybór rasy

Nawiązując do mojego ostatniego wpisu pomyślałam, że zgłębię się bardziej w temat wyboru kotów rasowych bądź dachowców. Do wyboru mam całkiem sporo ras, tutaj jest lista TICA to największy spis kocich uznanych ras akurat przez tę organizacje. W Polsce mamy też WCF i FiFe, jednak FiFe ma zdecydowanie mniejszą listę. Tutaj od razu mamy też zdjęcia i opis każdego przedstawiciela.

Teraz po kolei, kiedy już zdecydowaliśmy się na kota rasowego musimy dokładnie się zastanowić czego oczekujemy, jak duży mamy dom/mieszkanie, jak dużo mamy czasu, czy w domu są dzieci oraz jak dużo cierpliwości mamy. Chociaż mogłoby się to wydawać dziwne to naszym pierwszym kryterium powinien być charakter kota, może nie różnią się one między sobą tak bardzo jak psy ze względu na swoje predyspozycje do pracy, to jednak potrafią być bardzo rozmaite. Tutaj zadanie mamy dość trudne gdyż hodowcy zwykle klepią jak mantrę to samo "mądry, towarzyski, uwielbia się przytulać, po prostu kotopies!". Pytanie tylko czy my chcemy psa czy kota? No właśnie.... jeżeli ktoś szuka w kocie psa niech po prostu zapomni i zastanowi się przez chwile. Jednak zawsze można trafić na hodowcę który opisze nam zdecydowanie dokładniej, przede wszystkim pytajmy o wady, o to jak dużo energii mają już jako dorosłe koty, czy są rozmowne czy też ciche, inteligencja też może być ważna, niektóre rasy są nieco bardziej kreatywne i lepiej sobie radzą z naszymi zakazami czy też szafkami/lodówkami czy nawet drzwiami. Wiem, że wygląd jest ważny, kot ma się nam podobać, ale co jak jesteśmy spokojni, mamy mało czasu i niezbyt uwielbiamy gonitwy po mieszkaniu decydujemy się na kota bengalskiego/korata? Taki kot zaczyna wtedy demolować mieszkanie, nieustannie miauczy aż wreszcie doprowadza nas do szału, ale przecież taki ładny! Na końcu nieszczęśliwi jesteśmy i my i kot. Bądź odwrotnie marzyliśmy o kocie z ADHD, który po prostu rozniesie nam dom, a kupujemy brytyjczyka/ragdolla, który chętnie z daleka poobserwuje naszą wędkę którą machamy energicznie w każdą stronę.

Zaraz po charakterze no właśnie wygląd, ale nie tyle wygląd co sierść. Jeżeli nie lubimy czesać kota, nie mamy na to czasu to wybierzmy rasę krótkowłosą bez podszerstka, rasa bez sierści wymaga więcej pielęgnacji niż nam się wydaje więc tutaj na wstępie odpada. Takie koty to np koraty, koty orientalne czy syjamskie, singapury bądź cornishe czy devony (tutaj kręcona sierść), krótkowłose koty z podszerskiem niestety tracą sierść i to w bardzo dużych ilościach, jest krótka przez co łatwo się wbija, dla takiego kota najlepszy jest furminator, a dla nas odkurzacz i pogodzenie się, że sierść kota to najlepsza przyprawa do dań. Jeżeli jednak kochamy godzinami czesać rozmruczanego włochacza (o ile przyzwyczaimy kota od małego) to bez problemu można pomyśleć o persie czy maine coonie, syberyjczyku czy norwegu. Bywa, że kochamy długą sierść, ale czesanie nam nie w smak to na pocieszenie istnieją koty półdługowłose bez podszerska, np tureckie angory, amerykańskie curle czy somalijczyki.

Utrzymanie... często słyszę, że co za różnica w utrzymaniu jednego czy dwóch kotów, jeżeli karmi się tylko suchą karmą w dużych workach, kupuje się masowo tani żwirek, a do weterynarza chodzi się raz na jakiś czas, to rzeczywiście trudno się z tym nie zgodzić. Patrząc na przykład mojego Haru, jego miesięczne utrzymanie na samo mięso to koszt od 150-250zł, zależy jakie mięso akurat dopadnę. Gdyby był kotem mniejszej rasy zjadłby połowę tego czyli koszty sporo by spadły. Do tego predyspozycje na pewne wady, u maine coonów czyli jak w przypadku mojego Haru powinno się wykonywać echo serca kontrolne (koszt od 125-200zł), mają często poważne problemy z dziąsłami, leczenie, diagnozowanie czy usuwanie kamienia to też nie małe koszta. Oczywiście każdej rasy kot może chorować na HCM czy na dziąsła, ale trzeba mieć na uwadze pewne skłonności i liczyć się z możliwymi wydatkami na konkretne badania.Od dostępności rasy często też zależy jej cena, im bardziej popularne tym jest niższa, aczkolwiek lepiej ceną nie kierować się wybierając przyjaciela na wiele lat, bo można potem tego żałować. 

Jeżeli wszystko to weźmiemy pod uwagę prawdopodobnie nasz wybór będzie udany! Warto przed zakupem kociaka poznać kilku przedstawicieli swojej wymarzonej rasy, najlepiej w warunkach domowych niż tylko na wystawie. Oczywiście pytajmy zawsze o indywidualny charakter danego kociaka, mimo wszystko przecież zawsze mogą się między sobą różnić!


środa, 5 sierpnia 2015

Rasowy....dachowiec?

Dzisiejszym światem zawładnął facebook! Chcąc nie chcąc zaczęłam się na tym portalu udzielać i dołączać do grup o konkretnej tematyce, przede wszystkim kociej. Koty rasowe mam w domu od roku 2007, nigdy nie poczułam ze strony właścicieli dachowców takiej nienawiści wobec kotów rasowych jak właśnie na fb. Troszkę mnie to zasmuciło, że tak często toczą się walki które koty są lepsze, te rasowe czy te bezdomne z ulicy? To takie proste podzielić świat na czarno-biały, Ty jesteś za tym to jesteś dobry, a Ty masz inne zdanie więc odejdź ode mnie szatanie! 

Głównym argumentem przemawiającym za tym, że hodowcy kotów to powszechne zło jest fakt, że teoretycznie odbierają bezdomnym kotom domy. Hmm...według mnie jeżeli ktoś decyduje się na konkretną rasę to z jakiegoś powodu, często jest to wygląd, ale i coraz częściej też charakter! Podejrzewam, że gdyby ta osoba nie zdecydowała się na rasowca prawdopodobnie nie wzięłaby żadnego kota. Drugim typowym hasłem rzucanym jest to, że przyjaciela się nie kupuje. Rzeczywiście, trudno się z tym nie zgodzić, ale co jest temu winny ten kociak? Ludzie wyśmialiby hodowce gdyby jak DT/fundacje/schroniska zbierałby pieniądze na utrzymanie swoich kociąt, dlaczego więc miałby oddawać kocięta za darmo? Często nie bierze się pod uwagę faktu, że pewne rasy są trudno dostępne, sprowadzenie kotów hodowlanych, krycie i popularyzowanie pewnych ras to ogromne koszta. Zaraz ktoś odpowie, ale po co te rasy? Tutaj również pojawiają się pewne braki, istnieje coś takiego jak rasy pierwotne, powstały one bez ingerencji człowieka. Wyginęłyby jak żbiki w tym momencie przez to że mnożyłyby się z innymi, wiele osób pracuje po prostu nad tym aby dana rasa przetrwała, są to np, maine coony, norweskie leśne, koraty, syberyjczyki, rosyjskie niebieskie, tureckie angory i vany, są też takie rasy których istnienie trudno wyjaśnić. Wiele z nich to po prostu część kultury danego kraju, w Tajlandii koty są święte, koraty biorą udział w ważnych uroczystościach, turecka angora jest skarbem Turcji i te koty trzymane są wręcz w zoo dla podtrzymania tej rasy, a japoński bobtail to duma Japończyków! Koty od wieków towarzyszyły nam ludziom, tak jak różnimy się językami, historią tak możemy różnić się i kotami! Ponieważ świat się stał otwarty i wolno nam poruszać się po całym świecie to posiadając te koty możemy "posmakować" niemal kultury danego kraju i po prostu się zakochać! Oczywiście, są też rasy stworzone poprzez ingerencje człowieka jak cornish rex, kot orientalny, dexon rex, amerykański curl czy selkir rex, trzeba jednak pomyśleć o tym, że ich wygląd najczęściej zawdzięczamy naturalnej mutacji jak np uszy u curla czy kręcona sierść u devona bądź cornisha. Pewne rasy również mi się nie podobają jak chociażby munchkin, według mnie to odebranie takiej rasie tego co w kocie jest najważniejsze, chociaż właściciele i hodowcy twierdzą, że kot który wygląda jak jamnik może całkiem dobrze funkcjonować, a niedawno pojawiły się także bambino, nie dość, że wyglądają jak munchkiny to jeszcze są bez sierści, a jakiś czas temu widziałam też bambino z uszami jak amerykański curl. Ludzie czasami nie znają umiaru i oczywiście uważam, że to jest złe! Zabawa w Pana Boga nie zawsze wychodzi na dobre zwierzętom, dlatego uważam, że tylko nieliczni powinni zostawać hodowcami, powinno się wręcz przeprowadzać jakieś egzaminy z wiedzy! Jestem więc zdania, że kultura to coś pięknego, to z jaką pasją są czczone pewne rasy w swojej ojczyźnie jest dla mnie czymś niesamowitym, z wielką przyjemnością słucham hodowców koratów którzy opowiadają o tym jak te koty żyją w swojej ojczyźnie i jak ważnym dobrem tam są! Według mnie nie ma jednak żadnej lepszej rasy ani żadnego lepszego dachowca, to na co się zdecydujemy to nasz indywidualny wybór, należy się jednak zawsze szacunek drugiej osobie o ile nie wyrządza krzywdy i nie obraża innych, pamiętajmy, że wszyscy tak naprawdę pragniemy jednego - dobra dla naszych kotów!

Nawiązując jednak do bezdomności to przede wszystkim brak kastracji u prywatnych kotów się do tego przyczynia, rodzą się kocięta i są oddawane, ludzie często wolą z takich miejsc niż pójść do schroniska czy fundacji, a jeszcze do tego jakby mieli do wyboru kociaka, a kota dorosłego. Ile osób, które uważają koty rasowe za zło tego świata ma właśnie dachowce od ludzi prywatnych? Dlatego nie zawsze jestem pewna czy przez ich słowa przemawia zazdrość, zaglądanie w czyiś portfel czy jednak dobro zwierząt? Pewnie znajdą się osoby z obu tych grup, miejmy jednak na uwadze, że posiadanie dachowca czy rasowca nie wyklucza posiadania tego drugiego ;).