tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

wtorek, 30 czerwca 2015

Serce masz tylko jedno....

Nie byłam ostatnio zbyt aktywna, ale to dlatego, że wiele się u nas działo. Haru od maja zaczął wymiotować, robiliśmy mu badania krwi, USG nerek, wyszło, że to pewnie było zwykłe zatrucie, ale po jakimś miesiącu pojechałam do Krakowa aby wykonać echo serca, a tutaj mała niespodzianka, po 5 latach okazuje się, że mój Haru ma HCM! Szmery bardzo dobrze słychać, a serce no cóż... największym autorytetem w temacie kardiologii w Polsce jest dr Niziołek, dowiedziałam się, że będzie w tej samej klinice w ostatnie dwa dni czerwca. Wczoraj ponownie powtórzyliśmy echo i ku mojemu "zdziwieniu" okazało się, że rudzielec ma jedną z rzadszych odmian HCM, a dokładnie zostało to opisane tak "Nieklasyczny przerost serca - kardiomiopatia przerostowa dotycząca części podstawnej przegrody międzykomorowej". Dobra wiadomość jest taka, że Haru prawdopodobnie pożyje jeszcze wiele lat i to bez podawania leków na które wcześniej źle reagował, takie szczęście w nieszczęściu. 

Długo myślałam czy w ogóle ujawnić tą informację, dlaczego? Bo HCM u hodowców MCO to temat tabu, chociaż jest to najbardziej istotna choroba w tej rasie i mają ku temu predyspozycję genetyczną to każdy uważa, że jego ten problem nie dotyczy, ja również należałam do osób które myślały, gdzie tam, HCM u mojego kota?  Przecież gen test N/N, rodzice przebadani, żyją dość długo, to czemu miałby chorować? W tym wieku już ciężko określić czy jest to choroba nabyta czy genetyczna, nie mam jednak zamiaru "wieszać psów" na hodowcy, dlatego, że nawet w najlepszej hodowli, po najlepiej przebadanych rodzicach rodzą się kociaki i umierają potem na HCM, na ten moment nie jesteśmy w stanie zbadać wszystkich odmian kardiomiopatii, jedyne co możemy to wykonywać echo serca co 1,5 roku, akurat w przypadku mojego Haru na ten moment co pół roku. Wciąż jest jednak cała masa hodowców którzy nie wykonują echa serca, bagatelizują problem, dr Niziołek sam powiedział "nie ma co się Pani dziwić, MCO to najbardziej chora rasa kotów na ten moment", hodowcy są bardzo zniesmaczeni kiedy zwracam uwagę na to w jakim kierunku zmierza ta rasa, popularność to najgorsze co mogło spotkać te koty! Nie zapominajmy, że jest to rasa pierwotna, człowiek nie przyczynił się do jej powstania, a dzisiaj człowiek przyczynił się do tego, ze niemal każdy przedstawiciel tej rasy ma jakieś problemy. Właściciele kastratów przede wszystkim mają prawo o tym mówić, bo to my kupujemy te koty i chcemy, aby zostały z nami do końca. Hodowcy często oddają wykastrowane później koty hodowlane i nie odczuwają tego tak bardzo. Za parę lat nikt już nie będzie kupował MCO, bo tak zostaną zniszczone, ale co tam, wciąż zakładajcie kolejne nowe i nieprzemyślane hodowle tej rasy, a "starzy wyjadacze" przecież wszystko im wolno, prawda?












piątek, 19 czerwca 2015

W telewizji każdy być może...

Fakt, że zostałam sojusznikiem książki "Historia Kotów" nie jest żadną tajemnicą, owa współpraca wiązała się jednak z czymś więcej niż tylko konkursem na blogu, zaproponowano mi występ w telewizji, początkowo miał być to TVN, a skończyliśmy na TVP2, dokładnie w programie "Pytanie na Śniadanie". Po programie dostałam sporo sms'ów i wiadomości o tym jak to super, że byłam w telewizji, każdemu wydaje się, że TV oraz te wszystkie gwiazdy są dla nas czymś niedostępnym, poza naszym zasięgiem, otóż jak widać po moim przykładzie można dotknąć tego nie będąc modelką, aktorką czy prezenterką. Czy jestem zachwycona? Na pewno nie... to że telewizja ogłupia wiemy nie od dziś, to jak to wszystko działa też nie jest żadnym zaskoczeniem, bo wiadome jest, że szukają tylko jakiejś sensacji, tak jak w tym przypadku, czy kot może leczyć... Do samego końca nie byłam pewna jaki będzie temat, miałam nadzieję mówić o BARFie, o hodowlach, kotach rasowych, właściwie o wszystkim tylko nie o tym, ale wyszło jak wyszło, pierwsze starcie i może nie ostatnie z telewizją mam już za sobą. Jedyne co mogę powiedzieć to to iż nie warto traktować wszystkiego na poważnie, właściwie w TV niczego nie powinnyśmy brać na serio. Felinoterapia to na pewno interesujący temat, ale potrzeba by więcej jak 8 minut aby pokazać całą jej istotę oraz prawdziwe efekty. Każde nowe doświadczenie niemniej jednak jest bardzo cenne, nawet jeżeli nie jest do końca to czego się spodziewaliśmy. 

Tutaj można zobaczyć jeżeli ktoś nie miał okazji. 

wtorek, 9 czerwca 2015

Kraków 07.06.15

W ostatnią niedzielę miałam przyjemność uczestniczyć w krakowskiej wystawie, szkoda, że tylko jeden dzień, ale dobre i to! Zwykle krakowskie wystawy nie mają tak dużo kotów, ale tym razem spotkałam o dziwo sporo swoich znajomych i zobaczyłam wiele cudownych kociaków. Przede wszystkim gratuluję Beacie właścicielce hodowli Icestrom gdyż właśnie ostatniego dnia wystawy rudy i do tego niezwykły Brooklyn zdobył tytuł Junior Winnera! Poza tym miałam przyjemność wytarmosić Diego z hodowli Laveritta*PL którego właścicielką jest Ewelina, fantastyczna "krówka", bardzo potężny chłop z pięknym kształtem głowy, chociaż niekoniecznie lubię połączenie czerń i biel u kotów to naprawdę chłopak się udał. Bardzo się cieszę, że zobaczyłam 4 miesięczne kociaki z hodowli Afterglow, mała Louis po prostu podbiła moje serce, jak leżała na kolanach i mruczała bawiąc się piórkiem kupiła mnie całkowicie! Piękne duże uszy, świetna kufa, konkretnie zaznaczony stop, bardzo długa i do tego bardzo długi ogon, jeszcze szylkretka... czego chcieć więcej? Zawsze szanowałam hodowców którzy mają swój konkretnie wyznaczony typ w hodowli i chociaż uważam, że dzisiaj potrzebne są MCO z outcrossu i te nieco bardziej w starszym typie ze względu na krew to moje serce zawsze będzie ciągnęło do tego nieco bardziej ekstremalnego typu. Koratka Tinka jak zwykle wszystko powygrywała, ale to już nic nowego, Ewelina tylko chodzi odbierać nagrody nie biorąc ze sobą kota hahaha. Dziękuję bardzo wszystkim za mile spędzony czas, następna wystawa to dopiero Rybnik w lipcu, ale czas szybko przeleci ;)