tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

czwartek, 29 maja 2014

Fotogeniczny MCO


Od pokoleń hodowcy i właściciele zastanawiali się jak zrobić dobre zdjęci swojemu kotu rasy maine coon, otóż ja zdradzę ten sekret! Zacznijmy od podstaw, wydawałoby się, że to głównie aparat jest problemem, że bez lustrzanki nie da się niczego zdziałać i zdjęcia zawsze będą kiepskie, ale można sobie i z tym poradzić. Przede wszystkim chodzi tutaj o światło, światło i jeszcze raz światło, bez niego nie da się nic zrobić i w żaden sposób nie można ująć nawet najlepszego maine coona. Rzecz jasna najładniejsze zdjęcia zawsze będą wychodzić na łonie natury, jednak jeżeli nie mamy takiej możliwości to najważniejsze, abyśmy stali tyłem do okna! Nigdy nie róbmy zdjęcia kotu kiedy stoi przy oknie, bo wtedy zdjęcie będzie bardzo jasne i nic nie będzie na nim widać. Jeżeli jednak nasz milusiński siedzi na parapecie to stajemy tuż obok tego parapetu i staramy się delikatnie aparatem iść w stronę wnętrza pokoju niżeli w okno. Tyle ze strony technicznej....


Jak zrobić zdjęcie, aby nasz MCO miał na nim podkreślone swoje zalety? Przede wszystkim zacznijmy od tego, że w tej rasie to kufa jest motywem przewodnim i na niej należy się skupić, jeżeli kot na zdjęciu ma brzydką kufę (nawet jeżeli w realu ma ładną) to psuje to cały efekt. Najłatwiej jest ją uchwycić kiedy robimy zdjęcie delikatnie od dołu, jednak najlepiej wtedy kiedy kot czymś się zainteresuje, najlepiej czymś co jest za nami. Kiedy jest skupiony zawsze będzie wyglądać najkorzystniej, dobrym patentem też jest złapanie kota na drapaku, kiedy on leży, my jesteśmy niżej albo najlepiej położeni na podłodze. Nigdy nie róbmy foty 3/4 czyli jakby zdjęcie niby z profilu, ale złapana jest po części też twarz, bo po prostu wygląda to śmiesznie, nie przesadzajmy też z robieniem zdjęcia od dołu, bo zepsujemy tym samym uszy, będą wyglądały jakby się rozjechały. Generalnie grunt to cierpliwość, światło i zainteresowanie czymś kotem, nigdy nie róbmy zdjęć na szybko, na teraz, bo nigdy nie będą za dobre, trzeba czekać na odpowiedni moment :). 





wtorek, 27 maja 2014

Królewskie naczynie

Tak z MCO problemów jest cała masa, trudno kupić transporter, dużo więcej trzeba kupić jedzenia, drapak musi być dużo większy, specjalne szelki, kuweta najlepiej 10 razy tyle co standardowa i wreszcie miski! Kupienie dużej i do tego nie psiej graniczy z cudem, nie przeszkadzałby mi fakt, że miska jest psia gdyby nie to że jest ona automatycznie wysoka. Do tej pory stosowałam talerzyk i było ok, ale mój rudzielec z tego talerzyka nie chciał nic zlizać, bo wszystko wylatywało poza. Dawno już myślałam, aby zamówić piękne miseczki firmy Salvi. Na początku myślałam o podwójnej, ale potem zdałam sobie sprawę, że on i tak korzysta tylko z jednej miseczki, potem problem nad kolorem, jaki znowu wybrać? Klasyczne drewno, a może zaszaleć? W moim pokoju są bardzo drobne "akcenty" zieleni, dlatego też połasiłam się o ten kolor. Zestaw jest bardzo estetyczny z kartą gwarancyjną i mam nadzieję, że będzie długo służyć bez odbarwiania się z powodu krwi.







niedziela, 18 maja 2014

Zrozumieć kota

Wreszcie skończyły się matury! Mam przed sobą tylko jeszcze ustny angielski i wolność, wolność i swoboda! Przynajmniej do końca września. Z racji, że przede mną już tylko studia i niestety myślenie nad przyszłością postanowiłam spełniać marzenia. Owszem wykształcenie wyższe jest bardzo ważne, ale nie daje gwarancji pracy, skoro w dzisiejszych czasach nic mi jej nie daje, uznałam, że czas szkolić się na behawiorystę! Zapisałam się na kurs THINK CAT, a po jego pomyślnym ukończeniu mam nadzieję, że dostanę się na kursy stacjonarne, które pozwolą mi dostać dyplom zwierzęcego psychologa. Mam w planach też zostać ludzkim, ale czemu się ograniczać? Wreszcie nie będę pomagać ludziom tylko jako amator, ale też jako profesjonalista będę szerzyć wiedzę na temat kotów! Przy okazji chciałam podziękować za maile, miło mi, że ktoś czyta mojego bloga i oczekuje moich rad, bardzo dziękuję! 

A co u Haru? Hmm odkąd intensywnie przesiaduje na balkonie to ma super futro! Takie się gęste zrobiło, że aż nie mogę uwierzyć, że z tego łysola puszek się robi. Zawsze w okresie letnim nabiera włosa, ale teraz zupełnie zmieniła się jego struktura i gęstość. Z całą resztą u niego bez zmian, wciąż bez przerwy chodzi i mruczy, biega po balkonie i rzuca się na siatkę, apetyt zdecydowanie powrócił, bo znowu mieliśmy jakiś czas temu strajki. Do tego odkryłam, że Haru nie boi się deszczu, mieliśmy ostatnio okropne ulewy i wiatr, przyniosło to duże zniszczenia, podczas właśnie jednego z tych deszczowych dni rudzielec postanowił wyjść na balkon, wypuściłam go, myślałam, że zaraz ucieknie, a on siedział zdębiały i moknął... Nie wiem czy przeżył szok, że woda kapie na niego z niewyjaśnionego źródła czy po prostu miał ochotę się ochłodzić...