tekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywnytekst alternatywny

czwartek, 27 marca 2014

4 lata!

Dzisiaj wielki dzień, bo Haru właśnie skończył 4 lata! Pewnie jak zawsze przy takich okazjach człowiek się powtarza, że jak to możliwe, że tak szybko, niedawno był taki mały, a dzień kiedy po niego przyjechałam był najcudowniejszą chwilą mojego życia i zawsze będę pamiętać jego minę i reakcje. 

Ten rudy, cudowny kot zawsze będzie miał dla mnie swego rodzaju wymiar symboliczny, wiele błędów popełniłam i wiele się przy nim nauczyłam, zawsze pluję sobie w twarz, że o wielu rzeczach mogłam się dużo wcześniej dowiedzieć, dzisiaj miałby on jeszcze lepiej, gdybym ja wtedy wiedziała o pewnych sprawach... teraz dzięki niemu każdy mój następny kot na pewno będzie lepiej poprowadzony. Do tej pory potrafi mnie przyprawić o niemały zawrót głowy, doprowadzić niemal do zawału, a w skrajnych sytuacjach nawet do szaleństwa. Nie będę mówić ile razy miałam ochotę go udusić, albo wyrzucić przez okno... Jednak Haru ma swoją specyfikę, jego gruchanie jak u gołąbka, bycie niesamowicie upierdliwym, złodziejstwo, tchórzostwo, nieporęczność powoduje, że ciężko tego kota nie kochać. Trudno mimo wszystko napisać tu coś nowego, to co wyprawia mój rudzielec staram się opisywać na bieżąco, chyba każdy kto chociaż troszeczkę mnie zna wie ile jestem w stanie zrobić dla tego darmozjada. Niech żyje to moje cudo jeszcze długo, wciąż wygląda jak młody kot, więc myślę, że jeszcze wiele lat przed nim, troszeczkę jeszcze będzie musiał znosić moje maltretowanie :). 

ps. Chciałam oświadczyć iż na blogu pojawił się nowy dział "Hodowcy MCO" który będzie wkrótce uzupełniony w nowe i ciekawe informacje. 

Za piękną kartkę dla Haru dziękujemy Marcie, która wykonała również szablon na nasz blog.

sobota, 22 marca 2014

Balkon

Wreszcie udało się osiatkować balkon! Koty mają niezłą zabawę i namiastkę wolności, wiadomo spacery są ciekawsze, ale nie zawsze jest czas i możliwość, a na balkon można wejść wtedy kiedy po prostu jestem w domu niezależnie od tego czy mam czas. Haru był niepewny, bo dobiegały różne odgłosy z balkony podczas montażu, ale ostatecznie się przekonał, natomiast Samo jak to Samo pewnie wkroczył i kombinuje tylko jak tu wspiąć się na siatkę i wyjść, ostatecznie będzie musiał się pogodzić, że nie ma możliwości ucieczki. Aktualnie ani myślą o tym, aby wejść do domu, najciekawsza jest teraz obserwacja, wiaterek, który poprawia futerko i świeże powietrze! Dostałam też wszystkie rysunki do wzorca i do dzisiejszego wieczora powinno się wszystko pojawić w zakładce "wzorzec" w dziale MCO.






niedziela, 16 marca 2014

Nauka najważniejsza!

Haru wie, że to nie przelewki i pora na naukę, nie trudno zauważyć, że z wielkim zaangażowaniem każdego dnia próbuje mi pomóc..


Wzorzec, który w gruncie rzeczy narodził się w lipcu zmierza ku końcowi, jeszcze tylko 3 rysunki jednej cechy i jesteśmy w domu. Do tego chciałam się pochwalić, że siatka na balkon wreszcie kupiona i wkrótce balkon powinien zostać osiatkowany, niestety pogoda trochę zmieniła moje plany, bo miałam nadzieję, że w ten weekend Haru będzie mógł korzystać. Generalnie miałam w tym komentarzu napisać wiele, ale odechciało mi się, chciałam tylko pozdrowić ludzi, którzy we wszystkim widzą intrygi i zło. Im dłużej siedzę w felinologii tym bardziej przekonuję się jak wiek nie jest adekwatny do kultury i zachowania, czasami jest mi wstyd, że jestem jedną z młodszych osób w tym ukochanym "światku", a potrafię się częściej hamować... Chciałam też wytłumaczyć jedną kwestię, bo widzę, że ostatni czasy zachodziły pewne nieporozumienia, Haru nie jest kotem chorym na PNN (przewlekła niewydolność nerek), 2 lata temu dzięki badaniom krwi wyszło, że mój rudzielec ma nieco podwyższoną kreatyninę i jest lekko odwodniony (za sprawą suchej karmy) efektem było zapalenie kłębuszków nerkowych. Można to wyleczyć tak samo jak zapalenie pęcherza, katar czy inne choroby. Nie jest to śmiertelne/zaraźliwe i jeżeli Haru będzie dalej na BARFie to nie wróci to nigdy. Pisałam wielokrotnie, że niechętnie brałam mego księcia na wystawy z powodu stresu, ale każdy kot na wystawie się stresuje, nie ma takiego na którym nie robi to wrażenia (jedne stresują się mniej, drugie bardziej). Czasami nawet kot całkiem zdrowy po paru wystawach z powodu stresu może umrzeć na  FIP, nie może? Oczywiście, że może! Dlatego rzadko uczestniczymy w wystawach, ale to wcale nie oznacza, że w ogóle, bo Harutek jest chory... Raczej nie mam zamiaru wchodzić w ten wystawowy rytm i jeździć jak obłąkana co tydzień/dwa tygodnie. Ale jeżeli najdą mnie plany na jakąkolwiek wystawę to proszę to przeczytać, jeżeli komuś nie na rękę będzie, że pojawimy się na wystawie to proszę mi po prostu dać znać prywatnie, zawsze możemy się umówić w kwestii wystaw, ja jestem człowiek daleki od konfliktów!

sobota, 1 marca 2014

Miesiąc spokoju

Co nowego u nas? Otóż ja od niedawna zaczęłam współpracę z magazynem Felins. Raczej nie trudno się domyślić, że będę w nim pisać artykuły o BARFie, chociaż pewnie jak będzie możliwość to chętnie spróbuję skrobnąć o czymś innym. Niedawno mieliśmy z rudzielcem też niezbyt ciekawą historię, otóż od paru dni chodził i ciągle lizał się w okolicy ogona. Zajrzałam co się dzieje, bo może zarobaczony czy co? Otóż okazało się, że miał zatkane gruczoły odbytowe. Pierwszy raz w mojej kociej karierze spotkałam się z takim przypadkiem, na całe szczęście szyba reakcja, wyciśnięta wydzielina u weta i spokój. Gdyby jednak nie zostało to usunięte w porę to zrobiłaby się ropa, a potem zakażenie całego organizmu! Dlatego właśnie tak ważna jest obserwacja kotów, na każdym kroku potrafią nas (nie) mile zaskoczyć :). Nie ma konkretnego powodu dlaczego tak się dzieje, bywa, że się zatykają i już. Dzisiaj zrobiłam zakupy mięsne, w sumie jak co tydzień.... ale wymyśliłam, że tym razem kupię o wiele więcej! I tak oto udało mi się kupić 4,5kg czystego mięsa! Dla przypomnienia Haru miesięcznie pożera 6kg, więc około 23 marca będę musiała znowu udać się na zakupy. Kupiłam 2x żeberka jagnięce, comber jagnięcy, łopatkę jagnięcą, gicz jagnięcy, 2x comber z królika i ogromny szponder wołowy. Wszystko świeże, obrośnięte tłuszczem, smaczne, ale niestety i drogie. Nie będę się "chwalić" ile wydałam, ale masarnia w której kupuję raczej słynie z wysokich cen. Niemniej jednak myślę, że te ceny są adekwatne do jakości owego mięsa i jego pochodzenia. W gruncie rzeczy BARF to nie tylko mięso i suplementy które dokładnie się odmierza. To przede wszystkim zdrowe i naprawdę pewne mięso oraz podroby.